Od wczoraj wiadomo, że Kamila Stocha nie zobaczymy na starcie zawodów Pucharu Świata w Willingen. Nasz skoczek w tym czasie będzie przygotowywać się do mistrzostw świata w lotach narciarskich...
W poniedziałek, podczas drugiego dnia przerwy od rywalizacji w Turnieju Czterech Skoczni, Stoch trenował na normalnym obiekcie w Ramsau - to, zdaniem zawodnika i trenerów, jest dobry sposób na stopniowe podnoszenie formy.

Podobne plany ma nasz skoczek na pierwsze dni po zakończeniu TCS. Stoch wykreślił ze swojego kalendarza konkursy w Willingen, a w ich miejscu pojawiły się treningi prawdopodobnie na normalnym obiekcie w Szczyrku.

- Bardzo chcielibyśmy mieć spokój na tych treningach. Wiem, że będzie o to trudno. Rozważaliśmy opcję wyjazdu za granicę, ale nasze skocznie są dla nas najkorzystniejsze ze względów logistycznych, poza tym są trudne technicznie - tłumaczył Łukasz Kruczek. - Chciałbym zaapelować szczególnie do mediów o to, by dano nam trochę spokoju - dodał szkoleniowiec kadry A.

Wydaje się, że Stoch najgorsze ma już za sobą. Teraz z optymizmem patrzy na kolejny start, jakim będą mistrzostwa świata w lotach w Bad Mitterndorf.

- Do mistrzostw świata mamy jeszcze trochę czasu, który poświęcimy na treningi i uspokojenie się. Trzeba zebrać siły, świeżość fizyczną i mentalną, dopracować elementy wymagające poprawy i uzbroić sprzętowo - mówił reporterowi TVP.

Dwukrotny złoty medalista z Soczi nie stanął jeszcze na podium mistrzostw świata w lotach (najwyższą lokatą było piąte miejsce w Harrachowie w 2014 roku) i nie ukrywa, że tym razem też będzie o to ciężko. Jadąc do Austrii nie będzie oczekiwał żadnego konkretnego rezultatu.

- Loty to, przynajmniej dla mnie, czysta przyjemność. Nie nastawiam się na nie wiadomo jaki wynik, ale pojadę tam z optymistycznym nastawieniem - podkreślił. - Wykonam swoją pracę. Chcę latać jak najdalej. A gdy będą dalekie loty, to i wynik będzie okej - zakończył.