Sobota na Bergisel była udana dla polskich skoczków. Awans czterech naszych reprezentantów i przede wszystkim dobre skoki dają powody do optymizmu w kontekście dalszych startów...
Dla Kamila Stocha ten dzień nie zaczął się dobrze - 101,5 metra dało dopiero 62. miejsce w pierwszej serii treningowej.

- Popełniłem duży błąd. Nie utrzymałem pozycji najazdowej, a przez to kierunek odbicia poszedł zbyt do przodu - tłumaczył.

Później na szczęście było już dużo lepiej - 121,5 metra (siedemnasty rezultat) w drugiej rundzie i 124 m (czternasty) w kwalifikacjach. Zwłaszcza ta ostatnia próba dała Polakowi dużo radości:

- To było bardzo przyjemne, nie męczyłem się podczas skoku. Czułem luz, to wszystko wyszło niemal od niechcenia - mówił, zachowując jednak zimną krew: - Ten skok nie był bezbłędny, wciąż był mocno spóźniony. Wolę jednak skakać tak - spóźniać skoki, ale lecieć na 124 metry, niż bezbłędnie i lądować na 110 metrze - tłumaczył.

Sobotę Stoch zalicza więc zdecydowanie na plus:

- Te skoki dały mi więcej pewności i wiary. W dalszym ciągu jest dużo pracy, ale zrobiłem kolejny kroczek. W końcu znalazłem się w gronie czołowych zawodników kwalifikacji. W ostatnich dniach brakowało trochę potwierdzenia tego, że wszystko jest na dobrej drodze - teraz się udało. W końcu otrzymałem informację zwrotną w bardzo przyjemnej postaci.

Tuż za Stochem w kwalifikacjach uplasował się Stefan Hula, który w pierwszej serii treningowej nie doleciał do punktu K, ale później dwukrotnie lądował za czerwoną linią.

- Ze skoku na skok łapałem lepsze czucie. Pierwszy był kontrolny, kolejne coraz lepsze. W kwalifikacjach udało się daleko odlecieć, mimo dość ciężkich warunków. Jestem zadowolony. Moja dyspozycja jest stabilna, nie mam wpadek - podkreślił.

Bardzo podobną notę miał również Dawid Kubacki, który w serii eliminacyjnej zajął 22. miejsce, a we wszystkich rundach przeskakiwał 120. metr.

- Były drobne błędy - wiedziałem, jak je wyeliminować, i byłem przekonany, że będzie szło dobrze - zaznaczył. - Dziś wiedziałem co i jak trzeba zrobić, od pierwszego skoku konsekwentnie to realizowałem. Przynosiło to efekty, bo w treningach i kwalifikacjach oddawałem dobre skoki, dające radość. Skonsultujemy z trenerem, co należy poprawić, by były jeszcze lepsze - dodał.

Awans do jutrzejszego konkursu wywalczył także Maciej Kot, dla którego skok kwalifikacyjny był jednak najsłabszy ze wszystkich trzech oddanych na Bergisel. Podczas treningów zakopiańczyk uzyskiwał bowiem 120,5 oraz 125,5 metra.

- Od paru konkursów jest taka zależność, że lepiej skaczę na treningach, a gorzej w kwalifikacjach. Starałem się to odwrócić albo chociaż wyrównać te skoki. Trzeba się zastanowić, co zmienia się pomiędzy treningiem a zawodami i wyciągnąć z tego wnioski. Zasada jest taka, że na treningu i zawodach trzeba skakać tak samo - stwierdził.

Kot w ostatnich dniach skarżył się na nowy kombinezon, który przeszkadzał mu do tego stopnia, że w konkursie wolał skakać w starym - treningowym. Wczoraj wieczorem dotarł do niego kolejny kostium, który - być może - spełni oczekiwania skoczka.

- Bardzo chciałbym przekonać się do nowego kombinezonu, który przyjechał wczoraj. To by ułatwiało sprawę nie tylko w kontekście wyników, ale i psychiki. Jutro też go założę. On nie jest zły, ale gdy skaczę źle, to nawet kombinezon nie pomaga. Trzeba zrobić swoje, a kombinezon pomoże - podkreślił.

Solidny skok w drugiej serii treningowej zaprezentował Andrzej Stękała. Tak dobrze nie było w pierwszej rundzie oraz - co gorsza - w kwalifikacjach. Odległość 113 metrów nie wystarczyła, by awansować do niedzielnego konkursu w Innsbrucku:

- Jestem wściekły, że się nie udało. Ostatnio startowałem w Engelbergu, gdzie wcześnie trzeba zabrać się za wyjście z progu, a tu jest zupełnie inaczej. W kwalifikacjach odbiłem się za wcześnie i nie dało się już dalej odlecieć. Na treningu oddałem normalny skok, później powtórzyłem błąd. Mam nadzieję, że w kolejnych zawodach będę skakać lepiej - przyznał.

Występy swoich podopiecznych pozytywnie oceniają trenerzy kadr A i B:

- To były fajne kwalifikacje. Szkoda Andrzeja Stękały, bo skok treningowy pokazał, że jest w stanie wejść do trzydziestki. Do niedzielnego konkursu będziemy przystępować w znacznie lepszej pozycji wyjściowej, bo trzech naszych zawodników będzie miało teoretycznie slabszych rywali - to jednak o niczym nie przesądza - przestrzegał Łukasz Kruczek, który nawiązał również do coraz wyraźniejszego światełka w tunelu odnośnie Kamila Stocha: - Problem, który dotyka Kamila, został dobrze zdiagnozowany - i to jest w tym momencie najważniejsze. Teraz kwestią czasu jest tylko ustabilizowanie tego.

Z kolei Maciej Maciusiak, którego zawodnicy stanowią większość obecnego składu reprezentacji na Turniej Czterech Skoczni, podsumował:

- Jestem bardzo zadowolony ze skoków Dawida, bo do powrotu do dobrego skakania brakowału mu naprawdę niewiele. Dziś zrobił kolejny krok do przodu i myślę, że już utrzyma się na tym poziomie. Z kolei Stefan miał solidny skok w kwalifikacjach. Treningowe skoki Maćka były na luzie; w kwalifikacyjnym popełnił mały błąd - zakończył.