Emocje w ekipie niemieckiej po wczorajszym zwycięstwie Severina Freunda już nieco opadły. Czas na kolejny konkurs 64. Turnieju Czterech Skoczni i pierwsze podsumowanie ze strony trenera niemieckiej drużyny.
Dla Freunda wczorajszy dzień w Oberstdorfie okazał się bardzo szczęśliwym - można powiedzieć, że 27-letni Niemiec wreszcie przezwyciężył presję i zdołał po raz pierwszy w swojej karierze wygrać konkurs rozgrywany w ramach Turnieju Czterech Skoczni.

- To coś pięknego. Kibice, śpiewający ze mną hymn na skoczni, byli fantastyczni. Mała część turnieju jest już za nami - przyznał po wtorkowym konkursie Severin.

Zwycięstwo Freunda to wielka radość dla trenera Niemców, Wernera Schustera. Mimo tego Austriak próbuje zachować spokój, a dla niego to nie Freund jest głównym faworytem tej edycji Turnieju Czterech Skoczni...

- Cieszę się ogromnie ze zwycięstwa Severina oraz z tego, że mógł przeżyć tak wielki moment w karierze przed własną publicznością. To wielki dzień dla niemieckich skoków - mówił po konkursie Schuster. - W tym momencie Peter Prevc jest jeszcze lepszym zawodnikiem. Tutaj miał pecha z wiatrem - dodał.

Zdanie swojego trenera potwierdza także Freund: Peter to nieco lepszy i stabilniejszy skoczek niż ja. Skocznia w Garmisch jest specyficzna, ale myślę, że tym razem jestem na nią dobrze przygotowany.

Niemiecka przeszłość w Turnieju Czterech Skoczni prezentuje się różnie. W latach 1996-2002 w Oberstdorfie w ramach TCS niemieccy zawodnicy zwyciężali sześć razy - Martin Schmitt trzykrotnie, Sven Hannawald dwukrotnie i raz Dieter Thoma. Cały turniej wygrał wtedy tylko Sven Hannawald (2002).