Wyniki polskich skoczków w dzisiejszym konkursie w Oberstdorfie rozczarowują - nie kryje tego Łukasz Kruczek, który jednak widzi pewne światełko w tunelu...
23. miejsce Kamila Stocha i dalsze lokaty Macieja Kota, Stefana Huli oraz Piotra Żyły z pewnością nie były rezultatami, które mogłyby dać powody do radości. Daleki od zachwytów jest Łukasz Kruczek:

- Nie zakładałem, że wszystko potoczy się tak źle. Dzisiejszy występ nie jest powodem do dumy - wszyscy przegrali swoje pojedynki w pierwszej serii, tylko Kamil awansował jako szczęśliwy przegrany - skomentował trener kadry. - Miewaliśmy już takie początki, ale to żadne usprawiedliwienie.

Szkoleniowiec twierdzi, że wie, na czym polega problem jego podopiecznych:

- Im wszystkim brakuje tego, co było mocnym atutem: zdecydowanego, popartego pracą nóg odbicia. Widzę światło w tunelu przede wszystkim w skokach Kamila - wynik i miejsce rozczarowuje, ale on znalazł pomysł na walkę z błędem, który był problemem w poniedziałek. Powoli wychodzi z kryzysu - ocenił.

Czy wobec tego jest jakiś plan na poszukiwanie lepszej formy? Jest, ale nie będzie łatwo go zrealizować:

- Dokucza nam brak dostępu do małej skoczni, na której moglibyśmy wyeliminować błędy. Wielka Krokiew jest łatwą skocznią, tam wszystko wygląda ładnie. Dobrze, że jest, ale potrzeba innego obiektu - tłumaczył Kruczek.

Po fatalnych startach w Oberstdorfie możemy oczekiwać zmian w reprezentacji na austriackie konkursy TCS - o ile oczywiście w Garmisch-Partenkirchen nie dojdzie do niespodzianki...

- Prawdopodobnie po Ga-Pa wymienimy Piotra Żyłę i Klimka Murańkę na Andrzeja Stękałę i Dawida Kubackiego - zakończył szkoleniowiec.