Maciej Kot opuścił szwajcarski Engelberg z zaledwie jednym punktem dopisanym do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Zakopiańczyk liczy, że najbliższe tygodnie przyniosą poprawę.
- Ciężko być zadowolonym z takiego występu. Ważne jest jednak, aby starać się patrzeć pozytywnie, wyciągać wnioski. Dzisiaj nastąpiło pewne przełamanie, skoki były lepsze niż w piątek. To jednak za mało na czołówkę... - mówił po niedzielnym konkursie.

W piątek Kot nie przebrnął kwalifikacji, w niedzielę udało mu się zakwalifikować zarówno do konkursu, jak i drugiej serii - w której zajął ostatnie miejsce. Tym razem Engelberg nie był przełomowym momentem dla naszych zawodników...

- Trudno mi znaleźć przyczynę naszych słabszych skoków. Dotychczas w Engelbergu wszystko się odwracało, od tego momentu wszystko szło w dobrą stronę. Może nadzieje były zbyt wielkie? Może wszyscy myśleli, że cokolwiek zrobimy, to tutaj i tak będzie dobrze? - zastanawiał się.

Maciek, podobnie jak pozostali nasi zawodnicy i członkowie sztabu szkoleniowego, nie potrafi odnaleźć przyczyn słabszej dyspozycji:

- My nawet z dobrym skokiem czasem nie jesteśmy w stanie dostać się do drugiej serii. Ja i Klimek oddaliśmy niezłe skoki w pierwszej rundzie, a ledwo wystarczyło na awans. Norwegowie, Niemcy czy Słoweńcy psują swoje próby, a odlatują dużo dalej. Gdy pojawia się forma, luz, powtarzalność - można pozwolić sobie na drobne błędy; obecnie musimy oddać dobry skok bez większych błędów, żeby w ogóle dostać się do drugiej serii. Z tego powodu nie mamy pewności siebie - mówił ze złością ambitny skoczek.

Jego zdaniem szansą na przebudzenie jest nowy sprzęt:

- Myślę, że pomogą nam nowe kombinezony, które uszyjemy na Turniej Czterech Skoczni - dadzą kilka dodatkowych metrów i pomogą psychicznie. Wiążę z nimi spore nadzieje - przyznał, dodając optymistycznie. - Dzisiejszy dzień jest dla mnie pozytywem. Wynik nie jest satysfakcjonujący, ale potrafiłem obudzić się - te skoki były lepsze. Jeżeli na skoczni, której nie lubię, byłem w stanie zdobyć punkt, to gdy przyjdą te, na których czuję się dobrze, powinno być tylko lepiej. Tym bardziej, że będzie nowy sprzęt i czeka nas odpoczynek podczas świąt. Będzie też czas na treningi, jedynym wolnym dniem będzie pewnie tylko Wigilia, a później czas na kolejne zawody - zakończył.