Warunki w ostatniej serii były prawie idealne. Wiał lekki wiatr pod narty, dzięki czemu mogliśmy liczyć na dalekie skoki. Jednak 10 bramka nie dawała szans na rekord świata.
Rozpoczął Rutkowski i wylądował na 173 metrze. Dało mu to 27 pozycję w zawodach, gdyż słabiutko latali Martin Mesik, Maximilian Mechler i Hideharu Miyahira.
Niestety dla Polaka, w związku z krótkimi skokami, jury postanowiło podnieść belkę i wyniki 4 serii anulowano. Rutkowski musiał powtarzać swój skok pod koniec konkursu.
Z 11 belki Kornilov skoczył tylko 98 metrów. Czyżby zabiegi Hofera i spółki nic nie dały? Wątpliwości rozwiał Hannawald uzyskując 183,5 metra, ale nie na długo. Tragicznie spisali się bowiem Andreas Widhoelzl i Daiki Ito, skakali poniżej 150 metra i jury zaczęło zastanawiać się czy po raz kolejny nie podwyższyć belki startowej. Ostatecznie zdecydowano, że 4 seria rozpocznie się na nowo po raz trzeci! Po kłopotach z pogodą w tym sezonie, groźnych upadkach zawodników, jury zachowywało się nadwyraz asekuracyjnie. Zepsuło to trochę konkurs.
Po dłuższej przerwie, ostatnią odsłonę rozpoczął Morgenstern. Austriak poleciał na 204 metry. Kolejne wyniki były jescze lepsze. Uhrmann uzyskał 209,5 metra, Romoeren 218,5 m.
Potem obserwowaliśmy kilka krótszych skoków. Adam Małysz poleciał na 196,5 metra i spadł poza pierwszą dziesiątkę. Około 200 metrów latali Pettersen, Hautamaeki i Ingebrigtsen.
Gdy na belce pojawił się Robert Kranjec trybuny zawrzały. Słoweniec poleciał jednak krótko, na 182 metry.
Nienajlepiej spisał się także Janne Ahonen - 201,5 m. Fin mógł pożegnać się z tytułem mistrzowskim. Jeszcze słabiej poszybował lider po pierwszym dniu - Georg Spaeth (195,5 m). Nie zawiódł za to Roar Ljoekelsoey. 210,5 metra dało mu pewne srebro. Czekał tylko na skok Kiuru. Fin skoczył jednak słabo - 191,5 metra i zajął 3 miejsce w dzisiejszym konkursie!
Wygrał ostatecznie Roar Ljoekelsoey przed Ahonenem i Kiuru.

Wyniki zawodników, powtarzających swoje skoki były króciutkie. Mistrz Świata juniorów uzyskał 95 metrów i zajął 28 lokatę. Maximilian Mechler w ogóle nie stanął na rozbiegu. Zawodnicy jakby odpuścili sobie skakanie i zjeżdżali po skoczni... Jedynie Hannawald i Loitzl podeszli do sprawy profesjonalnie. Obaj wylądowali na 182,5 metra.