Frekwencja podczas zawodów Pucharu Świata w Lillehammer była dość znikoma. Wśród kibiców dominowały biało-czerwone flagi Polaków, którzy licznie reprezentowali nasz kraj na Lysgårdsbakkene.
Większość naszych rodaków obecnych na skoczni na stałe mieszka w Norwegii, a na zawody jeździ dość regularnie. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że atmosfera podczas norweskich konkursów nie dorównuje zakopiańskim zawodom. Zdaniem kibiców głównym problemem jest niska frekwencja:

- Problemem jest to, że skoki i biegi odbywają się tego samego dnia. Na porannych biegach narciarskich jest zdecydowanie więcej osób niż podczas zawodów w skokach.

Paweł i Weronika na zawody do Lillehammer jeżdżą regularnie. W tym roku towarzyszyła im półtoraroczna Lenka.

- Jeśli tylko mamy możliwość, to często przyjeżdżamy do Lillehammer na biegi i skoki. Atmosfera i liczba kibiców nie dorównują zakopiańskim konkursom, jednak z roku na rok jest coraz lepiej. Teraz jest lepsza zabawa, bo na skocznię przyszło więcej kibiców. Dominują chyba ci z Polski.