Jeszcze kilka dni temu wielu kibiców krytykowało powołanie Stefana Huli do reprezentacji na zawody Pucharu Świata w Lillehammer. Tymczasem skoczek ze Szczyrku dziś bronił honoru naszej ekipy...
Pierwsze sygnały dobrej formy Stefan Hula zaprezentował już w sobotnim treningu - uzyskał wtedy siódmy wynik rundy. Po wczorajszym awansie do czołowej trzydziestki dziś było jeszcze lepiej - dobre skoki na odległość 95 i 98,5 metra dały Polakowi lokatę w czołowej dziesiątce.

- Jestem bardzo zadowolony. Zająłem miejsce w dziesiątce, a już długo, długo, długo tam nie byłem, więc bardzo się cieszę. Oddałem fajne skoki, nawet bardzo fajne. Dzisiaj były też zdecydowanie lepsze warunki, wszystko szło płynnie i bezproblemowo - podsumował niedzielę w Lillehammer.

Dużo gorzej poszło jego kolegom, spośród których żaden nie zdołał przebić się do trzydziestki:

- Szkoda, bo uważam, że chłopcy skaczą naprawdę dobrze. Wydaje mi się, że to przez tę presję, bo chcą dużo pokazać. Ale forma na pewno zaskoczy - ocenił.

Najbardziej zaskakujący był występ Kamila Stocha - dwukrotny mistrz olimpijski zajął dopiero 47. lokatę. Co, zdaniem Huli, było przyczyną takiej sytuacji?

- Kamil popełnił błąd na progu, wykonał "przerzut". Na takiej małej skoczni potem ciężko to skorygować. On jest świetnym lotnikiem, więc na dużej jeszcze by to obronił, a tutaj niestety było ciężko - skomentował.

Po takim występie w Lillehammer Stefan Hula raczej nie musi się martwić o plany na następny weekend. Czy pojedzie do Niżnego Tagiłu?

- Chyba nie mam wyjścia - stwierdził ze śmiechem.