Najlepszy niemiecki skoczek, dwukrotny zdobywca Pucharu Świata i tegoroczny Mistrz Świata, Martin Schmitt zakończył karierę. Na specjalnie zorganizowanej konferencji w rodzinnym mieście "Villingen" Martin oznajmił, że ma dość szumu, który panuje wokół niego: "To wszystko mnie przytłacza, wszyscy wymagają ode mnie zwycięstw, a ja jestem już tym zmęczony..." - powiedział. Wiadomość ta spotkała się z krytyką Niemieckiej Federacji Narciarskiej, która skrytykowała Schmitta za, jak to określiła, "nie sportową postawę". Nieoficjalnie mówi się, że do decyzji Schmitta przyczyniła się w głównej mierze zła atmosfera w reprezentacji Niemiec. Kilku reprezentantom nie podobało się "gwiazdorstwo" Schmitta i to, że na zawody lata specjalnie wyczarterowanymi samolotami o podwyższonym standardzie (wraz z Hannawaldem). Czy są jeszcze szanse, by Martin zmienił zdanie? "Oczywiście, że tak" - mówił Reinhard Hess, "Wielu wielkich sportowców po rezygnacji powracało do sportu..... przykładem może być Michael Jordan....".
Niewątpliwie jest to wielki szok dla wszystkich fanów Martina. Czy Adam Małysz pod nieobecność Niemca w przyszłym sezonie całkowicie zdominuje skoki narciarskie? Zostają mu jeszcze tak groźni rywale jak Risto Jussilainen i Janne Ahonen. A może urodzi się jakaś nowa wielka gwiazda?