Debiutujące na Mistrzostwach Świata Juniorów skoczki narciarskie rozegrały dziś swój konkurs drużynowy. Wyniki były ogólnie słabsze niż w konkursie indywidualnym, ale rywalizacja mogłaby być naprawdę zajmująca, gdyby nie minimalna liczebność... Tylko dwa kraje zdecydowały się wysłać na zawody pełną drużynę - tyle samo, oczywiście, było drużyn w konkursie.
Norwegia wygrała z przewagą 101 pkt nad drugą drużyną USA, ale ich zwycięstwo wcale nie było tak pewne. Amerykanki skakały znakomicie zwłaszcza na treningach, wczoraj Lindsey Van zdobyła brązowy medal, a Jessica Jerome zajęła czwarte miejsce... Tym razem obie skakały porównywalnie z Norweżkami Jahr i Smeby, drużynę zaś uzupełniają dwie słabsze zawodniczki. Liderka drużyny norweskiej Anette Sagen pozostaje klasą dla siebie. Gdyby nie pewne decyzje FIS, mogłaby skakać na mamucie - szerzej postaram się o tym napisać niebawem...

Pozostaje powtórzyć wczorajszy wniosek: rywalizacji kobiet najbardziej zaszkodziły tym razem decyzje krajowych związków narciarskich, które uznały tę młodą konkurencję za mało istotną. Miejmy nadzieję, że działacze FIS jednak docenią wyniki dziewcząt i nie będą zakładać, że skoro na tych zawodach więcej skoczek nie było, to widocznie w ogóle ich nie ma. FIS często twierdzi, że chce wspierać skoki kobiet i że należy zacząć właśnie od juniorek. Jeżeli rzeczywiście okaże dobrą wolę, może przyszłoroczny, już w pełni oficjalny konkurs lepiej pokaże, że skoki kobiet mimo przeszkód istnieją.

1. Norwegia - 863,0 pkt.
Kristin Fridtun (75,5 m/77,5 m) 161,0 pkt.
Henriette Smeby (88,0 m/89,0 m) 217,0 pkt.
Line Jahr (87,5 m/92,0 m) 222,5 pkt.
Anette Sagen (98,5 m/101,0 m) 262,5 pkt.

2. USA - 758,0 pkt.
Alissa Johnson (72,0 m/74,5 m) 143,5 pkt.
Brenna Ellis (80,0 m/73,0 m) 166,0 pkt.
Lindsey Van (90,5 m/92,5 m) 232,0 pkt.
Jessica Jerome (85,0 m/90,0 m) 216,5 pkt.