Nie ma wątpliwości, że skoki narciarskie są dla Polskiego Związku Narciarskiego szczególnie ważne. Zdaniem Apoloniusza Tajnera stanowią one wsparcie również dla innych dyscyplin...
Niektórzy przedstawiciele mediów i środowiska narciarskiego zarzucają Polskiemu Związkowi Narciarskiemu zbyt duże skupianie się na skokach z jednoczesnym pomijaniem innych dyscyplin. Prezes PZN Apoloniusz Tajner podkreśla jednak, że to skoki tworzą bazę do dalszego rozwoju sportowców o innych specjalnościach.

- Skoki narciarskie wypracowują środki finansowe, wyniki wypracowują potrzebne zyski medialne, co jest bardzo ważne dla sponsorów. Musimy dbać o skoki, ponieważ one wypracowują środki finansowe dla pozostałych dyscyplin. Bez wyników Adama Małysza nie mielibyśmy sukcesów innych zawodników, bo dzięki finansowemu wsparciu mogliśmy stworzyć dogodne warunki rozwoju - powiedział Apoloniusz Tajner.

Główny problem, jaki towarzyszy szkoleniu młodzieży, nie leży w braku młodych skoczków narciarskich, a w zaangażowaniu trenerów - w klubach brakuje pieniędzy na pensję szkoleniowców. Dla wielu z nich jest to praca dorywcza. W związku z tym już po raz drugi Narodowy Program Rozwoju Skoków Narciarskich „Szukamy Następców Mistrza” został poszerzony o stypendia trenerskie.

- Kluby narciarskie mają środki finansowe na poziomie 5-30 tysięcy rocznie. Te środki nie są w stanie zapewnić trenerom pensji na poziomie średniej krajowej - stąd problem braku szkoleniowców. Wszyscy trenerzy działają z pasji, za drobne pieniądze - dlatego sztaby trenerskie w klubach to nasza pięta achillesowa - przyznał Tajner. - To powoduje, że młodzież bawi się tym sportem do pewnego czasu, ale gdy trzeba poświęcać całe dni przez rok, to jest już gorzej. Dlatego biegi narciarskie wypadają o wiele słabiej niż skoki - bo żeby trenować biegi, trzeba poświęcić cały dzień, a w przypadku skoków można spędzić te dwie-trzy godziny na skoczni. Te piętnaście stypendiów w ramach LOTOS Cup działa bardzo motywująco - zakończył prezes PZN.