Niespodzianki nie było - we wczorajszych mistrzostwach Polski na najwyższym stopniu podium stanął lider naszej kadry, Kamil Stoch. Pewnym zaskoczeniem było za to drugie miejsce juniora Andrzeja Stękały...
- To bardzo przyjemne zakończenie sezonu - cieszył się po konkursie Stoch. - Kibice, którzy przyszli pod skocznię, mieli dużo emocji - mogli oglądać bardzo dalekie skoki - mówił Polak, który pofrunął metr za oficjalny rekord skoczni.

- W rekordowej próbie bardzo pomogły mi warunki. Uważam, że ten skok był naprawdę solidny; skoczyłem tyle, ile mogłem - ocenił zawodnik z Zębu.

Na drugim miejscu, choć z ogromną stratą do Stocha, uplasował się Andrzej Stękała. Dla zwycięzcy FIS Cup to pierwszy krążek w krajowym czempionacie seniorów. Wcześniej nasz junior stanął także na podium zawodów Pucharu Kontynentalnego w Niżnym Tagile.

- Bardzo cieszę się z tego sukcesu. Końcówka sezonu jest dla mnie wymarzona. Jestem bardzo zaskoczony moimi wynikami, nie wierzę w to. Nie spodziewałem się, że w tym sezonie uda mi się stanąć na podium w CoC i zdobyć pierwszy medal MP - mówił zachwycony Stękała. - Po drugim skoku byłem bardzo niezadowolony. Popełniłem błąd, poza tym przed moim skokiem obniżono belkę. Myślałem, że spadnę, ale udało się - jest pierwszy medal - podsumował.

Złotego medalu, wywalczonego w grudniu w Wiśle, nie obronił Piotr Żyła. Wiślanin nie opuści jednak Zakopanego z pustymi rękami - stanął na najniższym stopniu podium:

- Po Planicy praktycznie zakończyliśmy sezon i ciężko było zebrać się na ten konkurs. Przyznam szczerze: już mi się nie chciało. Po tym skoku w serii próbnej dostałem kubeł zimnej wody, trzeba było wziąć się za siebie i normalnie przygotować do kolejnych skoków. Moje próby nie były idealne, ale były bardzo fajne; zwłaszcza drugi skok dał mi dużo frajdy - ocenił wiślanin.

Dziś dla polskich skoczków ostatni start w sezonie - na Wielkiej Krokwi powalczą drużyny.