Na taki sezon Niemcy czekali prawie piętnaście lat. Severin Freund swoimi tegorocznymi sukcesami przełamał niepowodzenia naszych zachodnich sąsiadów...
Na złoty medal mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym Niemcy czekali od 2001 roku, kiedy Martin Schmitt po emocjonującej walce z Adamem Małyszem, zwyciężył na skoczni dużej w Lahti. Od tego czasu wiele się działo w kadrze naszych zachodnich sąsiadów - Svena Hannawalda wygrał Turniej Czterech Skoczni, później jednak przyszło załamanie formy i koniec kariery. Słabo spisywał się Martin Schmitt, który jednak zdołał wywalczyć srebrny medal MŚ w 2009 roku w Libercu...

Żaden z niemieckich zawodników nie zdobywał jednak najwyższych trofeów, wisienek na torcie każdego sezonu - brakowało wygranej w TCS, złotego medalu MŚ zwycięstwa w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Wszystko zmienił skromny 26-letni Bawarczyk...

- Równa ilość zdobytych punktów w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata to jakieś szaleństwo, coś niesamowitego; coś, czego nigdy dotąd nie widziałem. Te minuty, kiedy Severin był już na dole, a Peter jeszcze na górze, były strasznie stresujące. Dlatego to zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej - powiedział Martin Schmitt dla Sky Sport News HD.

Severin Freund jest trzecim - po Jensie Weißflogu i Schmittcie - Niemcem, któremu udało się zdobyć Kryształową Kulę.

- Wielkie gratulacje dla Severina, twoje wielkie marzenie się spełniło. To był piękny koniec sezonu - mówił Weißflog w niemieckiej stacji ARD.

Pełen uznania dla swojego zawodnika jest też Werner Schuster, którego drużyna zdobyła pierwsze miejsce w Pucharze Narodów za sezon 2014/2015.

- Nie mogliśmy więcej zrobić. Sevi walczył dzielnie, ale skocznia w Planicy nie do końca mu odpowiadała. Później przyszła ta "pomoc" Tepesa i staliśmy się świadkami niesamowitej historii - przyznał Schuster. - Gdyby nie udało się wygrać Kryształowej Kuli, na pewno pozostałby pewien niedosyt.