Przed nami ostatnie starcie Severina Freunda i Petra Prevca o Kryształową Kulę. Dzielą ich 94 punkty i - jak podkreśla podopieczny Wernera Schustera - nic nie jest jeszcze przesądzone. Chociaż, jak przyznaje, to już czas, aby ponownie po piętnastu latach reprezentant Niemiec zwyciężył w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Freund ma za sobą imponującą passę zwycięstw - podczas konkursów w Europie Północnej wygrał cztery razy z rzędu i zdaniem wielu jest obecnie w takiej formie, że nie da się go pokonać:

- To nieprawda, wyraźnie udowodnił to Stefan Kraft, który w Lahti wygrał z ogromną przewagą. Najpewniej byłby pierwszy też w Trondheim, gdyby tylko nie wypięła mu się narta. Na Holmenkollen skakałem naprawdę dobrze, ale muszę powiedzieć, że tam złożyły się na to wszystkie potrzebne czynniki. Jednak zgadzam się - patrząc na same wyniki można by stwierdzić, że z łatwością zdobywałem pierwsze miejsca. Tak jednak nie było, na każde zwycięstwo musiałem ciężko pracować - wyjaśniał 26-latek.

Podczas rywalizacji w Finlandii i Norwegii warunki pogodowe nie były najłatwiejsze, a mimo to Niemiec skakał bardzo powtarzalnie:

- Skakałem bardzo stabilnie. To, że wiatr nie znosił mnie z mojego toru, dawało mi przewagę. Oczywiście potrzeba mieć też sportowe szczęście. Ale ogólnie dobrze odnajduję się w różnych warunkach, co na turnieju nordyckim ułatwia mi działanie - stwierdził podopieczny Wernera Schustera.

Wielu zastanawia się, w czym tkwi tajemnica sukcesu Niemca, który w tym sezonie zdobył złoty medal mistrzostw świata i zwyciężył w dziewięciu konkursach Pucharu Świata:

- Uważam, że klucz do sukcesu znajduje się w dobrze przepracowanym lecie. Jednak mi - szczerze mówiąc - obojętne, co stoi za wygranymi. Po prostu cieszę się skokami i nie mogę doczekać się lotów w Planicy - powiedział Freund.

Przed nami finałowe konkursy lotów. Freund ma 94 punkty przewagi nad Petrem Prevcem. Wielokrotnie pokazał, że umie latać - jest obecnym mistrzem świata w lotach z Harrachova, w tym sezonie zwyciężył w Bad Mitterndorf i Vikersund, a także jest liderem klasyfikacji PŚ w lotach. Wszystko zatem wskazuje, że wypracowana przewaga powinna wystarczyć do zdobycia Kryształowej Kuli:

- Cały czas mówię, że jako lider przed finałem w Planicy mam dobry punkt wyjścia. To, że jestem z przodu i mam przewagę, stawia mnie w bardzo dobrej pozycji. Ale wciąż nic nie jest pewne. Peter ostatecznie w Vikersund pokazał, że na mamucie wszystko jest możliwe. W Planicy na pewno będzie znów bardzo mocny. To, że jest w szczytowej formie, udowodnił fantastycznymi skokami finałowymi na Holmenkollen. Kiedy podczas jednego konkursu pokaże dwa takie skoki, musimy wszyscy - ze mną na czele - zrobić wszystko, abyśmy móc do niego się zbliżyć. Dlatego dopóki ma teoretyczną możliwość, aby mnie dogonić, będę powtarzał, że bój o Kryształową Kulę nie jest zakończony.

Już od piętnastu lat, czyli sezonu 1999/2000, kiedy Martin Schmitt wygrał klasyfikację generalną, żadnemu Niemcowi nie udało się zdobyć Pucharu Świata:

- Już czas, aby to Niemiec znowu zdobył Kryształową Kulę - zapowiedział Freund. - W Planicy będę starał się - tak jak dotąd - pozostać w pełni skupiony na swoich występach, bo - kiedy sezon zmierza do końca - łatwo i szybko można w danej chwili stracić koncentrację. A na mamucie to może być bardzo kosztowne, dlatego trzeba się tego wystrzegać. Na mamucie nie można być zachowawczym, trzeba w pełni zaatakować.