W tym sezonie nie zobaczymy już Simona Ammanna w zawodach Pucharu Świata. 33-letni Szwajcar nie pojawi się w Planicy, gdzie odbędzie się wielki finał sezonu 2014/2015.
- Nie wychodzą mi równe, stabilne skoki. Podczas lotów trzeba być w ofensywie, dlatego konieczna jest stabilizacja, która daje poczucie bezpieczeństwa - przyznał Ammann. - Dlatego kończę sezon - niestety - nieco za wcześnie.

Sezon 2014/2015 to chyba najcięższy sezon w karierze dla Simona Ammanna. Czterokrotny mistrz olimpijski dwa razy upadł podczas tegorocznej edycji Turnieju Czterech Skoczni. Drugi upadek skończył się poważnym wstrząśnieniem mózgu i miesięczną przerwą w treningach. Po rehabilitacji i próbnych skokach Ammann zdążył powrócić na mistrzostwa świata w Falun, a w Kuopio udało mu się stanąć na najniższym stopniu podium. Widać jednak, że Szwajcar skacze dość zachowawczo...

- Z jednej strony cieszę się, że mój poziom skoków jest tak wysoki, ale z drugiej rozpatruję to tak, że w tej chwili wielkim sukcesem jest mój powrót do skakania - stwierdził Ammann.

Po takim upadku wszystko jest możliwe - nie wiadomo, czy 33-letni Szwajcar podzieli los Thomasa Morgensterna i zakończy swoją karierę.

- Nie ustaliłem sobie ostatecznego terminu, kiedy podejmę decyzję. Chcę sam w głębi czuć, że decyzja, jaką podejmę, będzie moją decyzją - zakończył Ammann.

W Planicy nie pojawi się także inny pechowiec tego sezonu - Niemiec Andreas Wellinger, który w grudniu przeszedł operację barku, nie dostał pozwolenia na start na mamuciej skoczni od swojego trenera Wernera Schustera.