Przed nami finał Pucharu Świata w Planicy. Dla Petra Prevca będzie to wielkie wyzwanie. W rywalizacji o Kryształową Kulę Słoweniec traci do Severina Freunda 94 punkty - dla niektórych gra już się zakończyła, jednak trzeba pamiętać, że do zdobycia wciąż pozostało dwieście punktów...
Po pierwszej serii konkursu na Holmenkollen i skoku na 121,5 metra, dającym siedemnaste miejsce, Peter Prevc zdawał się być na zupełnie straconej pozycji. Wspaniała druga próba (134,5 m) pozwoliła mu jednak wspiąć się aż na najniższy stopień podium:

- Przy pierwszym skoku zrobiłem głupi błąd - taki, jak bym był debiutantem w Pucharze Świata. Odbiłem się zbyt wcześnie. Byłem za bardzo skoncentrowany na innym elemencie, o którym rozmawialiśmy, że muszę na niego uważać. I w ten sposób co innego wypadło mi z głowy. Nie byłem wystarczająco uważny i straciłem za dużo metrów. W drugim od razu wiedziałem, co trzeba poprawić i udał mi się dobry skok - przyznał 22-latek. - W serii finałowej wszystko dobrze się ułożyło, miałem też stabilne warunki w powietrzu. Po swoim występie nie oczekiwałem, że tak wysoko przebiję się w tabeli wyników. Miałem nadzieję, że po drugim skoku poprawię swoje miejsce o kilka lokat, że wskoczę do dziesiątki, ale w istocie nawet w marzeniach nie myślałem, że to wystarczy na podium. W Oslo jest jednak taka skocznia, że w konkursach wiele się zmienia.

Słoweniec zdaje sobie sprawę, że gdyby oddał dwie takie próby jak ta w finale, to on stałby na najwyższym stopniu podium:

- Gdyby oba skoki były takie jak ten drugi, byłbym zadowolony. A tak po raz pierwszy od długiego czasu oglądałem konkurs z dołu skoczni.

O swoich szansach nie mówi. Jednak chyba nikt nie ma wątpliwości, że marzy, by otrzymać Kryształową Kulę w Planicy przed własną publicznością.

- Cieszę się na Planicę. Nie będę nic zmieniał. Moje zadanie, jeśli chodzi o skoki, nie zmienia się - stwierdził Prevc.

Pod wrażeniem awansu Prevca z siedemnastego miejsca na trzecie był szkoleniowiec Słoweńców:

- To może zrobić tylko wielki mistrz. W pierwszym skoku Peter pospieszył się i korekty w powietrzu nie mogły już pomóc. W drugim pokazał, z jakiej gliny jest ulepiony. To prawdziwy mistrz - pochwalił swojego podopiecznego Goran Janus.

O rywalizacji w klasyfikacji generalnej też nie chce mówić, przyznając, że rywal Prevca jest w wyśmienitej dyspozycji:

- Freund jest obecnie najlepszym skoczkiem na świecie, jest w znakomitej formie i zasłużył na pierwsze miejsce. W Planicy będziemy się cieszyć - sezon był długi, a chłopcy zasłużyli, aby tam zrelaksować się i zaprezentować długie loty - powiedział Janus.

Sporo zamieszania wzbudził fakt, że w transmisji telewizyjnej widzieliśmy, iż Freund ruszył z belki startowej przy żółtym świetle, co teoretycznie powinno skończyć się dla zawodnika dyskwalifikacją. Jednak, jak zapewnia słoweński szkoleniowiec, trenerzy widzieli zapalone zielone światło, co oznacza po prostu błąd grafiki telewizyjnej.