Severin Freund umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata - 26-letni Bawarczyk świętuje swoje siedemnaste zwycięstwo w karierze.
Jedynie o 0,3 punktu Freund wyprzedził Petra Prevca w dzisiejszym konkursie w stolicy Norwegii. Swoje zwycięstwo Niemiec zawdzięcza przede wszystkim wysokim notom za styl.

- Było bardzo blisko. Myślałem, że nie dolecę do zielonej linii. Miałem bardzo korzystny wiatr, to dało mi kilka metrów. Wolałem nie lądować tak daleko, zamiast tego zrobiłem prawidłowy telemark - przyznał Freund. - Skok Petra - to był "killer"! - pochwalił rywala.

Po dzisiejszym konkursie tegoroczny mistrz świata z dużej skoczni umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej PŚ. Freund obecnie ma 54 punkty przewagi nad Prevcem.

- Jeszcze daleka droga przede mną. Konkurs był niesamowity, miło było tutaj skakać. Myślę, że warunki były - jak zawsze na Holmenkollen - trudne. Dla mnie były stabilne, to bardzo pomogło - dodał Niemiec.

Zwycięstwo na Holmenkollen to ósmy triumf Freunda tej zimy. Niemieckie media porównują swojego obecnie najlepszego zawodnika do Martina Schmitta, który w sezonie 1999/2000 jedenaście razy stawał na najwyższym stopniu podium.

Dobry konkurs ma za sobą także Markus Eisenbichler. 23-letni Niemieck skokami na odległość 131 i 126 metrów zapewnił sobie siódme miejsce. Andreas Wellinger był 25., a Andreas Wank - 30. Do drugiej serii nie zdołali awansować Michael Neumayer i - co jest dość dużym zaskoczeniem - Richard Freitag. Przez kwalifikacje nie przebrnął Marinus Kraus.