Już za tydzień rozpocznie się święto skoków w Planicy. Przebudowana Letalnica jest już niemal gotowa i czeka na najlepszych zawodników...
Prace na Letalnicy braci Gorišek są już na wykończeniu. Jak informują organizatorzy, potrwają one do przyjazdu zawodników, ale wszystko będzie gotowe na czas.

Już w środę przebudowaną skocznię będzie testowało dwudziestu czterech skoczków. Jako pierwszy obiekt wypróbuje Rožle Žagar albo Jaka Rus. Dzień później na Letalnicy pojawi się światowa czołówka, by wystartować w treningach i kwalifikacjach.

Dyrektor zawodów w Planicy Jelko Gros podkreśla, że na Letalnicy krzywa lotu będzie wyższa niż w Vikersund, co przyczyni się do tego, że publiczność powinna oglądać więcej długich skoków. Słoweniec nie chce jednak rozmawiać o rekordzie, bo - jak podkreśla - do tego potrzeba też optymalnych warunków.

Jelko Gros był rozżalony postępowaniem Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), która przed przyznaniem obiektowi certyfikatu przysłała austriackich inspektorów, którzy dokładnie mierzyli cały obiekt - co nie jest zgodne z ogólną praktyką:

- Byliśmy bardzo urażeni, bo w pewnym momencie poczuliśmy się jak republika bananowa. Wszystko sprawdzali, tak jakby nam nie ufali. Myśleli, że skocznia nie spełnia norm. Zaraz po Kulm zaczęła się medialna wojna, że budujemy skocznię niezgodnie ze wstępnie zatwierdzonym certyfikatem. Przedstawiciel z Austrii w ubiegłym tygodniu przyjechał ze swoimi inspektorami, ponieważ nie wierzył w nasze pomiary; był to pierwszy przypadek tego typu, bo zawsze pomiary są wykonywane przez lokalnych geodetów. Razem z naszym geodetą położyliśmy papiery na stół, a różnice w pomiarach były od dwóch do pięciu centymetrów. Kiedy spytałem ich, kto popełnił błąd, nic nie umieli powiedzieć. Byliśmy tam razem z Primožem Finžgarjem jako przedstawiciele inwestora i organizatora imprezy; poczuliśmy się urażeni, że mają nas za ludzi z republiki bananowej - stwierdził Gros, dodając, że przy otrzymaniu certyfikatu pomagał wiceprezes Słoweńskiego Komitetu Olimpijskiego Janez Kocijančič, który jest też członkiem FIS.

- Janez rozmawiał z Gian-Franco Kasperem. To jego zasługa, że zakończyło się to jak trzeba. W tzw. międzyczasie przyszedł e-mail, że certyfikat dostaniemy dopiero w kwietniu, co byłoby nie do przyjęcia. To niczym atak na kogoś, kto przez wiele lat rozwijał ten "produkt" w FIS. Dla mnie to w świecie biznesu jest nie do zaakceptowania. Ostatecznie zachowali się tak jakby nic się nie stało - żalił się Gros.

Z kolei szef komitetu organizacyjnego zawodów podkreśla, że obiekt w Planicy umożliwi długie loty:

- Jak wiadomo cała Słowenia oczekuje na to wielkie wydarzenie, oczywiście z wielu powodów. Nasi zawodnicy w tym roku dobrze skaczą i wszyscy chcemy, aby Peter uwieńczył ten sezon sukcesem w Planicy. Drugim powodem jest przebudowana Letalnica. Eksperci twierdzą, że jest najlepsza technicznie; inni - że to najpiękniejsza na świecie mamucia skocznia. Wiemy, jakie są oczekiwania, niektórzy liczą na rekord. Dla komitetu organizacyjnego to nie jest najważniejsze, bo priorytetem jest bezpieczeństwo, a także jak najwięcej lotów za dwusetny metr. Ja osobiście wolę zobaczyć dwadzieścia skoków za dwusetny metr niż jeden rekordowy, a resztę na 150. metr - stwierdził Drago Bahun.