Anders Fannemel prowadził po pierwszej serii konkursu w Lahti i miał realne szanse na zwycięstwo. Błąd przy lądowaniu spowodował uraz kolana, przez co Norweg rozważał nawet wycofanie się z zawodów. Ostatecznie - po słabszym drugim skoku - stanął na najniższym stopniu podium.
Po imponującej pierwszej próbie (127,5 metra), w drugim skoku Fannemel lądował o 5,5 metra bliżej, podczas gdy zwycięzca - Stefan Kraft - uzyskał aż 133,5 metra. Jak się okazuje, Fannemel walczył nie tylko ze swoimi rywalami - Kraftem i Severinem Freundem - ale i urazem kolana.

- Trochę źle wylądowałem w pierwszej serii i poczułem, jakby coś pękło. Rozważałem nawet wycofanie się z zawodów, ale z adrenaliną w organizmie ból nie był taki dokuczliwy. Teraz jest gorzej niż po pierwszej serii - przyznał Norweg. - Od razu po lądowaniu wiedziałem, że coś jest nie tak. Próbowałem się dowiedzieć co, ale czułem się całkiem w porządku. Ból pojawiał się, kiedy stałem, ale nie było tak źle, aby zrezygnować ze skoku w rundzie finałowej.

Szkoleniowiec norweskiej ekipy przyznał, że to sam zawodnik zdecydował o starcie w drugiej rundzie:

- Sam podjął decyzję o starcie w rundzie finałowej. Ze względu na kolano lądował nieco gorzej, jednak miejsce na podium mimo problemów z kolanem jest dobrym osiągnięciem - poinformował Alexander Stöckl.

Pytany, czy Fannemel wystąpi w kolejnych zawodach, stwierdził:

- Trudno powiedzieć. Musimy poczekać i zobaczymy, na tę chwilę nie mogę nic powiedzieć.

Nieco więcej zdradził szef norweskich skoków:

- Właśnie rozmawiałem z fizjoterapeutą i raczej nie obawiamy się, aby to była poważna kontuzja kolana. Więcej dowiemy się w najbliższych dniach. Nic nie wskazuje na poważną kontuzję. Przypuszczam, że ten uraz nie wyeliminuje go ze startów do końca sezonu. Należy jednak rozważyć, czy to mądre narażać kolano na jeszcze więcej obciążeń teraz i czymś ryzykować - powiedział Clas Brede Bråthen.