Wojciech Fortuna sprzedał swój złoty medal olimpijski, wywalczony w 1972 roku. Firma odzieżowa 4F zapłaciła za krążek 50 tysięcy dolarów. Cel, na który zostaną przekazane pieniądze, jest bardzo szczytny.
Nieraz bardzo groźnie wyglądające upadki skoczków kończą się nadspodziewanie szczęśliwie - Thomas Morgenstern wyszedł ze swojego upadku w Kuusamo w 2003 roku jedynie ze złamanym palcem, Simon Ammann w 2002 roku był jedynie mocno potłuczony, a w tym sezonie Andreas Wellinger po operacji ramienia powrócił do startów w Pucharze Świata. Tego szczęścia nie miał niestety Amerykanin Nicholas Fairall, który w styczniu upadł podczas kwalifikacji do konkursu w Bischofshofen.

Zaraz po upadku Fairall przeszedł operację kręgosłupa, lecz uraz okazał się bardzo poważny - Amerykanin nie miał czucia w nogach, a na jego dalsze leczenie potrzebne było 50 tysięcy dolarów. Na jednej ze stron internetowych uruchomiono zbiórkę pieniędzy na rzecz Nicka.

Do akcji przyłączył się Wojciech Fortuna - jak informowaliśmy kilkanaście tygodni temu, mistrz olimpijski z 1972 roku wystawił na sprzedaż swój złoty medal wywalczony w Sapporo.

- Z tym krążkiem są związane jedne z najpiękniejszych chwil w moim życiu - przyznał Fortuna. - Od pięćdziesięciu lat jestem zakochany w skokach narciarskich i oglądałem ten moment, kiedy Fairall wywrócił się, dość poważnie to wyglądało. Później przez kilka dni nie miałem informacji na temat jego stanu zdrowia; do czasu, gdy przeczytałem w gazecie, że amerykański skoczek doznał urazu kręgosłupa i jest częściowo sparaliżowany. Doszła do mnie informacja, że brakuje pieniędzy na jego leczenie i rehabilitację. Wtedy stwierdziłem, że muszę coś zrobić w tym kierunku - opowiadał były skoczek.

Z Fortuną skontaktował się w sprawie sprzedaży medalu prezes firmy odzieżowej 4F. Złoty krążek udało się sprzedać za 50 tysięcy dolarów; warunkiem Fortuny było, aby medal po sprzedaży stał się własnością Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie.

Suma na leczenie Fairalla, która została dotychczas zgromadzona różnymi sposobami (niemieccy skoczkowie przeznaczyli premię pieniężną wygraną podczas konkursu drużynowego w Zakopanem, wielu ludzi wpłaciło pieniądze na specjalne konto) wynosiła 31 tysięcy dolarów - a więc nawet więcej niż potrzebowano (połowę niezbędnej kwoty pokrył ubezpieczyciel). Z tego powodu zdecydowano, że 25 tysięcy dolarów trafi do Nicka, a pozostała część - na leczenie polskiej panczenistki Natalii Czerwonki, która podczas treningu także doznała urazu kręgosłupa.

- Wiem, co oznaczają kontuzje odniesione podczas wykonywania sportu wyczynowego - dodał Fortuna. - Nie chciałem, żeby medal trafił do rąk kogoś, kto będzie trzymał go w kasie pancernej; chciałbym, żeby był wyeksponowany w Muzeum Sportu, ponieważ to jest dobro narodowe - zakończył.

Post użytkownika 4F.