Mistrzostwa świata w Falun nie rozpoczęły się dobrze dla podopiecznych Heinza Kuttina, jednak ze Szwecji Austriacy wyjeżdżają z tarczą.
W sobotę obrońcy tytułu mistrza świata w konkursie drużynowym musieli uznać wyższość Norwegów. Austriacy zajęli drugie miejsce, co jednak jest dla nich sukcesem.

- Nie skaczę często jako pierwszy. Mamy młody, fajny, idealny zespół. Z czasem może być jeszcze lepiej - zaznaczył Stefan Kraft.

Dwa równe skoki oddał Michael Hayboeck. 23-letni mieszkaniec Salzburga jeszcze kilka tygodni temu był wymieniany w gronie faworytów do medalu w konkursach indywidualnych.

- Jesteśmy prawdziwym zespołem. To wielka radość. Klimat w reprezentacji jest niesamowity - przyznał drugi zawodnik tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni.

Niespodziewanie w kadrze znalazł się Manuel Poppinger. 25-latek z Tyrolu spisał się znakomicie. W drugim skoku poleciał na odległość 129,5 metra.

- Starałem się zachować spokój. Nie spodziewałem się tego, że wystartuję w drużynówce w Falun. Nie mogę opisać swojego uczucia. Jestem w siódmym niebie! - powiedział.

Srebrny medalista ze skoczni dużej, Gregor Schlierenzauer, o wicemistrzostwo świata walczył w ostatniej kolejce z Kamilem Stochem. Zwycięsko z tej pary wyszedł Austriak.

- Cieszę się niezmiernie, drugie srebro jest bardzo cenne. Nikt nam nie odbierze wicemistrzostwa. Zmagania w Falun nie rozpoczęły się dla mnie dobrze, a kończą się wyśmienicie - przyznał dwukrotny wicemistrz świata z Falun.

Podczas konkursu panowały zmienne warunki atmosferyczne. Wiał bardzo silny wiatr, który niektórym skoczkom pomagał, innym utrudniał walkę o medale.

- Na skoczni było bardzo niespokojnie. Dowodzi tego słaby występ reprezentacji Niemiec - zakończył Schlierenzauer.