Trzynaście lat musieli czekać Szwajcarzy, aby zobaczyć trzech swoich zawodników w drugiej serii konkursu. Najlepiej wśród podopiecznych Martina Künzle spisał się dziś Gregor Deschwanden.
Podczas zmagań na dużej skoczni w Falun w drugiej serii oglądaliśmy trzech Szwajcarów - Simona Ammanna (23. miejsce), Gregora Deschwandena (17. miejsce) i Killiana Peiera (30.). Taka sytuacja ostatnio miała miejsce w 2002 roku, kiedy podczas igrzysk w Salt Lake City do finału awansowali Ammann, Andreas Küttel i Sylvain Freiholz.

- To nie tak powinno być, ale jest dobrze - powiedział Ammann po swoim czwartkowym występie. - Ostatnie dwa lata były dla mnie bardzo ciężkie, przez ostatni rok miałem problemy z techniką, teraz jeszcze upadek... - dodał.

Ammann powrócił na mistrzostwa świata po wypadku w Bischofshofen, w wyniku którego doznał ciężkiego wstrząśnienia mózgu.

- Chciałem wrócić na skocznię - tak, aby zwalczyć strach - przyznał Ammann. - Czy wystąpię w przyszłym sezonie? Sprawa jest otwarta: 50 na 50 - zakończył tajemniczo Szwajcar.