Nie da się ukryć, że Severin Freund jest jednym z faworytów sobotniego konkursu o mistrzostwo świata na skoczni normalnej. Gdyby udało mu się zdobyć medal, byłby to jego pierwszy krążek MŚ w karierze...
Presja, która spoczywa na Severinie Freundzie, jest więc bardzo duża. 26-letni Bawarczyk wygrał dotychczas czternaście konkursów Pucharu Świata, wraz z drużyną zdobył złoty medal olimpijski, a ponadto pod koniec sezonu 2013/2014 został mistrzem świata w lotach narciarskich. W kolekcji brakuje indywidualnego medalu mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym.

- Gdybym zdobył tutaj dwa medale, byłbym przeszczęśliwy - zwłaszcza jeśli jeden z nich byłby medalem za indywidualne zmagania. To by było coś pięknego, tym bardziej, że nie mam tego tytułu w swojej kolekcji. Nie mogę jednak być pewien niczego... Prevc, Kraft, Stoch skaczą na najwyższym poziomie. Nikt z nas nie może powiedzieć: "to mnie należy się medal" - powiedział Freund.

Podobnie jak dla większości sportowców, którzy startują na MŚ w Falun, dla Freunda są to ważne i szczególne dwa tygodnie. Niemiec wie, że ekipa Wernera Schustera - jako drużyna - jest w stanie stanąć na najwyższym stopniu podium.

- Mistrzostwa świata są w naszej dyscyplinie sportu czymś szczególnym, otoczone niesamowitą atmosferą. Tutaj przeżywa się chwile, których nie zapomina się do końca życia - przyznał Freund. - Aby jednak zdobyć medal na tej imprezie, wszystko musi jednego dnia spasować. Mamy duże szanse w konkursie mieszanym i drużynowym - zwłaszcza że w tym sezonie wygraliśmy dwie drużynówki.

Poprzedni sezon był dla 26-letniego Bawarczyka przełomowy. Freund odnosił sukcesy głównie z drużyną, aż do drugiej połowy ubiegłej zimy, kiedy wygrał kilka zawodów PŚ i wreszcie zdobył swój pierwszy, indywidualny mistrzowski tytuł - w lotach narciarskich.

- Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym mają lepszą atmosferę od MŚ w lotach. Ale nigdy nie mógłbym powiedzieć, że jakiś medal jest mniej czy bardziej wartościowy od drugiego. Złoty krążek na MŚ w lotach to także wyróżnienie. To był mój pierwszy poważny indywidualny tytuł. Mam nadzieję, że nie ostatni - dodał optymistycznie Freund.

Na czwartkowych treningach Freund nie spisywał się zbyt dobrze (biorąc pod uwagę fakt, że jest jednym z głównych kandydatów do złota) - zajmował miejsca w okolicach dziesiątej pozycji. W kwalifikacjach było już dużo lepiej - 93 metry to jedna z najlepszych odległości rundy. Jeszcze w niedzielę 26-letni Niemiec oddał swój najdłuższy skok w karierze - 245 metrów na skoczni w Vikersund.

- Oczywiście trudno jest szybko przestawić się z tak ogromnego obiektu na mniejszy. To jest 20 km/h różnicy na progu. Jeżeli uda mi się przestawić, wszystko powinno pójść dobrze - skomentował swoje występy Freund. - Spędziłem też kilka dni w domu, by z pozytywnym nastawieniem pojawić się w Falun. MŚ to dla mnie cel numer jeden, już przed sezonem to sobie postanowiłem. I tutaj ta presja będzie największa.

Severin Freund w tym sezonie został zdyskwalifikowany podczas konkursu w Titisee-Neustadt, ponieważ miał zbyt długie narty w stosunku do swojego wzrostu i wagi. Aby mógł kontynuować zawody (był liderem po pierwszej serii), wystarczyło, aby ważył 100 gramów więcej...

- Dla mnie reguły są jasne, byłem za lekki. Trzeba po prostu z takich sytuacji wyciągnąć wnioski. Nasza waga też nie podała takiego wyniku, jak dokładniejsza waga FIS. Teraz planuję zostawiać sobie więcej rezerwy - przed zawodami jem jabłko albo więcej piję. Tę regułę zastosowałem już tutaj w Szwecji - zakończył Freund.