Nadchodzi luty i tym samym czas na loty narciarskie. Najpierw 7. i 8. odbędą się zawody na skoczni Heini Klopfera w Oberstdorfie, później skoczkowie "zahaczą" o Willingen. Tam oficjalnie nie będą to zawody lotów narciarskich, jednak Mühlenkopfschanze jest największą skocznią przeznaczoną do skoków narciarskich, a dzięki rekordowi Adama Małysza - 151,5 metra i odległościom jakie osiągają tam zawodnicy, można powiedzieć, że zawody w Willingen są konkursem lotów. Ukoronowaniem "latającego lutego" będą Mistrzostwa Świata w lotach narciarskich na skoczni Velikanka w słoweńskiej Planicy.
Są skoczkowie, dla których konkursy lotów są czymś wielkim, dla innych zaś pozostają tylko rywalizacją na "mamutach", ale każdemu z nich kolana miękną na rozbiegu. Szczególnie przejęci są ci, którzy pierwszy raz stają na rozbiegu tak olbrzymiej skoczni. Wszak lot może trwać nawet 7 sekund...

Dla skandynawskich skoczków nie ma nic piękniejszego niż loty narciarskie. "Chcę polecieć na 230 metr!" - powiedział Bjoern Einar Romoeren. Także skoczkowie z Europy Środkowej mają coś do powiedzenia w tej sprawie. Np. Sven Hannawald, podwójny Mistrz Świata w lotach narciarskich, albo Andreas Goldberger, który do zeszłego sezonu miał rekord Velikanki i nieoficjalny rekord świata. Młodzi Austriacy, tacy jak Thomas Morgenstern, Florian Liegl czy Christian Nagiller, są także wielkimi zwolennikami lotów. "Czasami chce mi się śmiać podczas lotu, ponieważ wspaniale jest odczuwać jakby się miało poduszki powietrzne pod nartami." - mówi Morgi. Nie wolno zapominać o Mattim Hautamaekim, który jest w tej chwili rekordzistą odległości.

Chcesz zobaczyć loty na żywo?
Zobacz ofertę wycieczki do Planicy i Oberstdorfu
kliknij tutaj >>