Faworytów do pobicia rekordu było dwóch - Anders Fannemel i Peter Prevc. Mimo że Norwegowi to się nie udało, on sam, a także dotychczasowy rekordzista cieszą się z sukcesu Słoweńca. Z kolei Anders Jacobsen wraca do domu.
Od 2011 roku rekord świata należał do Johana Remena Evensena, który właśnie na Vikersundbakken poszybował na odległość 246,5 metra. Norweg już przed zawodami zapowiadał, że jego rekord zostanie w ten weekend pobity - i tak się stało. Jak przyznaje, nie żal mu, że już nie jest tym, który oddał najdłuższy skok w historii:

- To poszło naprawdę gładko. Mieliśmy tutaj ogrom emocji, wszystko było gotowe na nowy rekord. Teraz go mamy i możemy się trochę odprężyć. Mój czas minął. Nadal w swoim CV będę miał bardzo długi skok. Również jestem częścią historii tego sportu - przyznał. - Osiągnęliśmy granicę 250 metrów. To coś całkowicie niesamowitego, wspaniale być częścią tego wydarzenia w Vikersund - dodał.

W swoich wypowiedziach przed zawodami Evensen wymieniał Prevca jako jednego z faworytów do pobicia rekordu. Jak dzisiaj przyznał, przewidywał to już dużo wcześniej.

- Aż mam ciarki na plecach. To jest nowy rekord świata. Właśnie tutaj dokonał tego człowiek, który miał to zrobić. W czasie Turnieju Czterech Skoczni powiedziałem Prevcowi: "Jesteś zawodnikiem, który to zrobi". I dokonał tego! - mówił Evensen, oglądając powtórkę rekordowego skoku.

Pod wrażeniem Prevca był również jego największy rywal na Vikersunbakken, Anders Fannemel:

- Widzieliśmy to również wczoraj - on jest klasą sam dla siebie - przyznał norweski skoczek. - Powiedziałem już wcześniej, że on przyjechał tutaj po rekord świata. Dzisiaj udowodnił, że jest najlepszym skoczkiem na świecie - komplementował nowego rekordzistę świata.

Czego zabrało w jego skoku?

- Miałem trochę za małą prędkość i nie mogłem dalej odlecieć - stwierdził Fannemel. - Celem jest skoczyć dalej niż 250 metrów. Jutro będę miał kolejną szansę.

Również szkoleniowiec Norwegów z wielkim uznaniem wypowiadał się o zwycięzcy pierwszego konkursu w Vikersund:

- To był szalony skok Prevca. Coś absolutnie fantastycznego, tylko gratulować. Teraz mamy kogoś, kto skoczył 250 metrów w Vikersund. Peter jest teraz w dobrej formie - mówił Alexander Stöckl dodając, że można by jeszcze polecieć metr czy dwa dalej.

Na Vikersunbakken nie mógł odnaleźć się Anders Jacobsen, który wczoraj w jednym z treningów cudem uniknął bardzo groźnego upadku:

- Skoki określiłbym jako jedne z najgorszych, straszne próby. Powodem, dla którego tutaj w ogóle startowałem, była chęć poprawienia skoków choć trochę, a to tylko przyniosło strach - przyznał po konkursie.

Razem ze szkoleniowcem Jacobsen zdecydował, że jutro nie stanie na starcie zawodów, bo najważniejsze są mistrzostwa świata w Falun, które rozpoczną się już za kilka dni:

- Chcę go mieć w najwyższej formie w mistrzostwach. Czuję, że zużył dużo energii, aby wrócić na tę skocznię po tych strasznych skokach. Dzisiaj rano, kiedy go widziałem, był trochę zmęczony. Teraz czuję, że już mu wystarczy. Udały mu się dwa stabilne skoki i w tym momencie zakończy weekend z lotami - stwierdził Stöckl.