Peter Prevc - podobnie jak Anders Fannemel - był o włos od wyrównania rekordu świata Johana Remena Evensena. Słoweńcowi zabrakło do tego jednego metra.
Pierwsza próba Słoweńca na Vikersunbakken nie była imponująca - 186 metrów. Prevc miał jednak na tę okoliczność ciekawe wytłumaczenie:

- Pierwszy skok pokazał, że się starzeję, bo istotnie wśród starszych zawodników pierwszy skok na mamucie jest takim, żeby sprawdzić, jak to wszystko razem funkcjonuje. W drugim skoku było już łatwiej - wyjaśniał żartując 22-latek.

W drugiej próbie poprawił swoją życiówkę o metr, skacząc na odległość 231,5 metra, ale najlepszy skok - poprawiający nie tylko jego rekord życiowy, ale i rekord Słowenii - oddał w kwalifikacjach: 245,5 metra.

- Udał mi się świetny skok. Zaraz po wybiciu wiedziałem, że będzie dobry. Potem trochę czasu czekałem, co wydarzy się w powietrzu. Przy 170. metrze było już dla mnie jasne, że będzie daleko. Wtedy już tylko cieszyłem się tym lotem - mówił po swoim imponującym skoku. - Byłem bardzo ciekawy, patrząc na wyświetlacz - czekałem, jakie cyfry się na nim wyświetlą - 244, 245, 246 czy może 247 metrów.

Pytany o to, czy możliwe jest pobicie rekordu świata w ten weekend, odpowiedział:

- Patrząc na to, że przy lądowaniu nie miałem większych problemów, mógłbym pociągnąć kilka metrów dalej, więc tak naprawdę wszystko może się zdarzyć.

Zdaniem szkoleniowca Słoweńców ten skok mógłby być jeszcze dłuższy:

- Szkoda tego jednego metra, który Peter stracił w drugiej części lotu, kiedy powienien był utrzymać swoją linię. Ale to nic strasznego, przed nami jeszcze dwa dni - stwierdził Goran Janus.

Ze swoich prób nie był zadowolony Jurij Tepeš - wymieniany jako jeden z zawodników, którzy mogą pokusić się o pobicie rekordu - w swoich próbach uzyskał kolejno 174,5, 202 i 219,5 metra.

- Nie jestem zadowolony ze swojego występu, czułem się kiepsko od samego rana - dlatego skoki były dalekie od dobrych. Jestem trochę rozczarowany.