O ostatnie miejsce w norweskiej drużynie na MŚ w Falun walczyli Johann Forfang, Phillip Sjøen i Tom Hilde. Ten wybór miał przysparzać Alexandra Stöckla o ból głowy, więc ostatecznie do Szwecji - zamiast pięciu - pojedzie sześciu zawodników.
Tom Hilde, który w swoim dorobku ma już pięć medali mistrzostw świata i jeden olimpijski krążek, po raz drugi z rzędu nie znalazł się w składzie na najważniejszą imprezę w sezonie. Przypomnijmy, że rok temu również przegrał rywalizację o ostatnie miejsce w drużynie na igrzyska olimpijskie w Soczi.

- To smutne dla Toma, szczególnie teraz, kiedy po raz drugi ominie go coś wielkiego. Tak po prostu jest, jego forma nie była wystarczająco dobra. Jestem pewien, że wykorzysta to jako motywację do ciężkiego treningu i następnym razem będzie lepiej. Wyniki Toma w ostatnich konkursach nie były na najwyższym poziomie, natomiast z drugiej strony w tym sezonie były fantastyczne rezultaty juniorów na mistrzostwach i w Pucharze Świata - wyjaśniał Stöckl.

Gorycz przegranej jest tym większa, że z rywalizującej trójki jedynie Hilde jest tym przegranym:

- Rozumiem, że nie jestem w składzie i wielki szacunek dla reszty chłopaków, ale uważam, że to błąd, iż nie jestem nominowany. To gorzkie dowiedzieć się, że tylko ja wierzę w siebie. Pozostali znaleźli się w drużynie, tylko ja nie... - powiedział 27-latek.

Norweg zapewnia jednak, że nie myśli o zakończeniu kariery; obawia się tylko, czy nie będzie to oznaczało dla niego końca sezonu:

- Przyszły sezon nie jest zagrożony, teraz moje skoki zaczynają wyglądać obiecująco. Czuję się młody, zdrowy i w pełni sił - zapewnia Hilde. - Teraz przez dwa tygodnie będą mistrzostwa, kiedy ja albo będę siedział na kanapie w domu, albo skakał w zawodach niższej rangi. Na tę chwilę mamy tylko sześć miejsc w Pucharze Świata po mistrzostwach... A ja nie jestem pewien, czy otrzymam jedno z nich. Może wezmę wolne od zimna na Zanzibar, chociaż wolałbym zakończyć sezon w dobry sposób - szczególnie gdy czuję, że forma rośnie.

Norwegowie do Falun wysyłają w sumie dziesięciu skoczków. W składzie reprezentacji mężczyzn znaleźli się Anders Fannemel, Rune Velta, Anders Jacobsen, Anders Bardal, Phillip Sjøen oraz Johann Andre Forfang.

Z kolei w kadrze kobiet ponownie zabrakło miejsca dla najbardziej utytułowanej norweskiej skoczkini - Anette Sagen. Szansę na występ w Falun otrzymały za to Line Jahr, Maren Lundby, Gyda Enger i Anna Odine Strøm.

- Wysyłamy na te mistrzostwa jeden z najlepszych od dawna zespołów, mamy silną pozycję we wszystkich konkurencjach. Mistrzostwa świata w Falun są dla nas najważniejszym punktem, więc nie możemy się ich już doczekać. Po raz pierwszy od dłuższego czasu mamy również obrońcę tytułu - Andersa Bardala, który będzie bronił medalu zdobytego na normalnej skoczni w Val di Fiemme. Celem jest zdobycie medalu w każdym konkursie - zapowiedział Clas Brede Bråthen.

- To pierwszy raz, kiedy Norwegia wysyła na mistrzostwa świata dwóch juniorów, którzy obaj mogą liczyć się w walce o medale - stwierdził Stöckl.

W sumie w obu reprezentacjach Norwegii jest troje młodych zawodników, którzy świetnie prezentowali się na tegorocznych mistrzostwach świata juniorów w Ałmatach. Przypomnijmy, że Johann Forfang jest obecnym mistrzem świata juniorów indywidualnie i w drużynie, Phillip Sjøen - brązowym medalistą konkursu indywidualnego i mistrzem świata w drużynie, a Anna Odine Strøm w konkursie dziewcząt wywalczyła wysokie piąte miejsce.