Ostatni konkurs przed startem w Falun okazał się dla Romana Koudelki bardzo udany - Czech stanął na podium i już osiągnął cel, jaki wyznaczył mu na ten sezon Richard Schallert.
Dla Koudelki było to już ósme podium w tym sezonie:

- Jestem zadowolony, mimo że byłem trochę zdenerwowany, bo pierwszy skok mi nie wyszedł - warunki były dziwne i za wiatr powinienem dostać większą rekompensatę. Ale w drugiej serii miałem szczęście i skok mi się udał. To na pewno dobra zachęta przed mistrzostwami w Falun - mówił po konkursie Czech. - Po pierwszej serii byłem dwunasty, ale różnice były minimalne, więc była szansa na awans. Dodatkowo miałem szczęście, bo skoczkowie po mnie mieli gorsze warunki. W każdym razie cieszę się z tego, jak to się skończyło - dodał.

Czeski skoczek jest obecnie trzecim zawodnikiem Pucharu Świata, a na swoim koncie zgromadził już 1021 punktów, z czego bardzo się cieszy:

- Richard powiedział mi, że muszę uzbierać tysiąc punktów w klasyfikacji generalnej, a ja już je mam - mówił szczęśliwy Koudelka.

Titisee-Neustadt zastąpiło w kalendarzu Liberec - były to jedyne planowane na ten sezon zawody w Czechach. Po raz pierwszy od dłuższego czasu czeski zawodnik miał realne szanse na zwycięstwo przed własną publicznością, czy zatem Koudelce nie żal, że te konkursy nie odbyły się w jego kraju?

- Teraz w sumie nie, nie ma już nad czym się rozwodzić. Poza tym w ten weekend były zawody Pucharu Świata w biathlonie w Nowym Mieście na Morawach, więc do Liberca nie przyjechałoby wielu kibiców. Może stało się tak, jak miało się stać.

W najbliższy weekend ostatnie zmagania w Pucharze Świata przed rywalizacją w Falun. Koudelka już w ubiegłym tygodniu zapowiedział, że nie wybiera się do Vikersund:

- To zdecydowanie właściwy krok. Przejście z mamuta - i to największego na świecie - na "dziewięćdziesiątkę" nie byłoby idealne. Nie ma sensu o tym dyskutować, jestem przekonany, że ten krok mi pomoże - stwierdził czeski skoczek.

- Istnieje potrzeba, żeby teraz trochę odpocząć. Będziemy trenować w Harrachowie, do Vikersund Roman nie poleci na sto procent - zapewnił Richard Schallert.