Anders Fannemel był bezkonkurencyjny w niedzielnym konkursie w Titisee-Neustadt. Norweg zdeklasował rywali, sięgając po swoje drugie zwycięstwo w karierze - Kamila Stocha wyprzedził o ponad dziesięć punktów.
Norweg w swoich próbach osiągnął 135,5 i 143,5 metra i po raz pierwszy od zawodów w Niżnym Tagile stanął na podium - i to na jego najwyższym stopniu.

- Myślałem, że mam skoczyć 150 metrów i niemal się przestraszyłem - żartował po swoim finałowym skoku Anders Fannemel. - To było całkowicie niespodziewane, ale dzisiaj szło mi całkiem dobrze. Czułem, że poprawiam się tutaj w każdym skoku. Miałem dużo energii, żeby lecieć tak daleko w drugim skoku - mówił zwycięzca dzisiejszego konkurs.

Z postawy swojego zawodnika, który wytrzymał ciążącą na nim presję, cieszył się szkoleniowiec norweskiej ekipy:

- Całkowity suweren. Anders miał trochę szczęścia do warunków w porównaniu do tych, którzy skakali tuż przed nim, ale to był bardzo dobry skok i zasłużone zwycięstwo - ocenił występ swojego podopiecznego Alexander Stöckl. - Teraz mam nadzieję, że uda nam się utrzymać formę i skakać daleko, kiedy dotrzemy do Vikersund.

Oczekiwania przed konkursem lotów w Norwegii są duże - szczególnie że podopieczni Stöckla uchodzą za bardzo dobrych lotników:

- Oczywiście wielu z nich powinno być teraz w czołówce. Fannemel jest bardzo dobrym lotnikiem, a jego rekord jest drugim wynikiem na świecie (244,5 metra). Pierwszego dnia wykorzystamy kwotę narodową i w kwalifikacjach wystawimy trzynastu zawodników. Mam nadzieję, że wielu z nich wystartuje również w konkursie - powiedział Austriak.

- Tej zimy Turniej Czterech Skoczni, konkursy w Vikersund i mistrzostwa świata są dla mnie najważniejsze. Po dzisiejszym wyniku i dobrym finałowym skoku mam jeszcze więcej pewności przed zawodami w Vikersund w najbliższy weekend. Bardzo cieszę się na te konkursy i zrobię wszystko, żeby publiczność zobaczyła mega długie loty - zapowiedział Fannemel.