To nie był udany weekend dla austriackich skoczków narciarskich. Zarówno w konkursie indywidualnym, jak i drużynowym nie zajęli oni miejsca na podium. W tym sezonie taka sytuacja miała miejsce rzadko...
W niedzielnym konkursie indywidualnym najlepszym z Austriaków był Stefan Kraft, który zajął szóste miejsce. Po pierwszej serii był drugi, tuż za plecami Severina Freunda, lecz w finałowym skoku nie poleciał daleko.

- Mój pierwszy skok był świetny. W drugim za bardzo się usztywniłem i nie udało mi się aż tak daleko polecieć. Straciłem szansę, by wylądować daleko i być wysoko - przyznał Kraft.

Triumfator tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni nadal prezentuje wysoką dyspozycję - w przeciwieństwie do Michaela Hayboecka nie ma obniżki formy.

- Czuję się dobrze. Nie brakuje mi świeżości. Jestem bardzo zadowolony ze swojej postawy i już nie mogę doczekać się zawodów w Titisee-Neustadt. - Ostatnio, gdy tam skakałem, poszło mi całkiem nieźle. Mam nadzieję, że wrócę do swojego wysokiego poziomu i nadal będę daleko lądował - dodał.

W znacznie gorszym nastroju Willingen opuścił Gregor Schlierenzauer. 25-letni Tyrolczyk uplasował się dopiero na dwudziestym miejscu. Fakt, iż Austriak kończy zawody w drugiej dziesiątce, powoli przestaje dziwić.

- Moje wyniki były słabe. Nie jestem do końca zadowolony z tego weekendu. Obecnie nie zaprzątam sobie głowy mistrzostwami świata, a moją formą. Ten problem nie jest jednofazowy. Cały czas zbieram nowe doświadczenia - zaznaczył Schlieri.

Od dłuższego czasu Schlierenzauer zmaga się ze znaczną obniżką formy. Pierwsze miejsce w grudniowej rywalizacji w Lillehammer miało być początkiem powrotu Tyrolczyka do czołówki.

- Skoki narciarskie to złożony sport, połączenie wielu czynników. Z jednej strony to siła, przygotowanie fizyczne, ale z drugiej - proces siedzący w głowie. Powtórzę: chcę podążać polityką małych kroków, a to wymaga cierpliwości - zakończył.