Podczas drużynowej rywalizacji w Willingen niemieccy skoczkowie musieli uznać wyższość Słoweńców. Gospodarze, zwłaszcza Severin Freund, z dobrej strony pokazali się przed własną publicznością...
Niemcom nie udało się wygrać trzeciego z rzędu konkursu drużynowego. Tym razem musieli oni uznać wyższość Słoweńców. Do podopiecznych Gorana Janusa stracili aż 26,2 punktu.

- Popełniliśmy kilka drobnych błędów. Nasz wynik nie wystarczył na wygraną - powiedział trener Werner Schuster. - Mimo to ten dzień był dla nas dobry - dodał.

Szkoleniowiec reprezentacji Niemiec odwołał się także do sytuacji Kamila Stocha - Polak został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon.

- Czasem zdarza się to najlepszym. Każdy bardzo się stara, by dążyć do perfekcji. Jeśli zostaje ukarany przez jury, to nie ma dyskusji - zaznaczył Schuster.

Dla gospodarzy konkurs rozpoczął się źle. Marku Eisenbichler uzyskał zaledwie 123 metry, a Niemcy zajmowali piątą lokatę. W trzeciej kolejce na znakomite warunki trafił Richard Freitag, który poleciał na odległość 147,5 metra.

- Jego skok był niesamowity - chwalił swojego podopiecznego Schuster.

W finałowej serii ponownie zawiódł Eisenbichler (124 metry), a strata do Słoweńców zrobiła się już bardzo duża i przy dobrych skokach rywali ciężko było to odrobić. Tym razem Freitag nie zdołał zniwelować przewagi, gdyż jego próba była zdecydowanie krótsza od tej z pierwszej serii - 132,5 metra.

- Richard popełnił niewielki błąd - ocenił Schuster.

Najlepszym z Niemców okazał się jednak Severin Freund. 26-latek oddał dwa wspaniałe skoki - w pierwszym poleciał na 140 metr, w drugim lądował pięć metrów dalej.

- Szkoda, że pierwszym skoku nie miałem lepszego wiatru. Wtedy skok byłby jeszcze dłuższy - ocenił trzeci zawodnik piątkowej rywalizacji. - W niedzielę kolejny konkurs indywidualny. Najważniejsze, że jest dobra forma - dodał.