Już w ten weekend najlepsi skoczkowie świata będą rywalizować w Willigen. Zabraknie tam Roberta Kranjca, z kolei dla Petra Prevca będzie to szansa na dwudzieste miejsce na podium i piąte zwycięstwo w karierze...
Po słabych występach Roberta Kranjca, który w konkursach Pucharu Świata w Japonii nie zdołał zdobyć ani jednego punktu, Goran Janus zadecydował, że jego podopieczny zostanie w domu, aby tam pracować nad formą. Jego miejsce zajmie Tomaž Naglič.

- Będę walczył o to, żeby zostać w drużynie do końca sezonu. Aby zrealizować ten cel trzeba zaprezentować długie skoki. Na treningu to zacznę, a co będzie w konkursie zobaczymy - zapowiedział Tomaž Naglič.

Lider słoweńskiej kadry - Peter Prevc - wrócił z Sapporo w wyśmienitym nastroju. 22-latek w pierwszym konkursie sięgnął po czwarte zwycięstwo w karierze, a w drugim po raz dziewiętnasty stanął na podium. Zawody w Willingen będą zatem szansą na podwójny jubileusz:

- Och, piąte i dwudzieste... Byłoby pięknie, gdyby udało się to połączyć, ale muszę być skoncentrowany na skokach. To właśnie to prowadzi do dobrych wyników i miejsc na podium. Nie chcę zbyt wiele rozmyślać o liczbach i wszelkich jubileuszach, bo mam jeszcze wiele do pokazania na skoczniach - stwierdził Prevc. - Kiedy jesteś kilka razy na podium, tym szybciej przychodzą kolejne sukcesy i łatwiej przygotować się do kolejnych zawodów. Bez wielkiej euforii. Kiedy ogłoszone są wyniki końcowe, miną kontrole, myślisz już o tym co dalej - wyjaśniał. - W poprzednich latach skocznia w Willingen mi pasowała. Jest nieco większa i trochę przypomina mamuta. Może trzeba być jeszcze bardziej agresywnym przy wyjściu z progu i potem w fazie lotu więcej pracować...

Medalista z Soczi goni również w liczbie zwycięstw najwybitniejszych słoweńskich skoczków - Primoža Peterkę, który ma piętnaście wygranych konkursów Pucharu Świata, Primoža Ulagę z dziewięcioma i Roberta Kranjca z pięcioma:

- Zwycięstw będę miał tyle, ile ich wywalczę - ucinał spekulacje słoweńskich dziennikarzy Prevc.

Wielu zawodników odpuszcza bądź będzie odpuszczać niektóre z konkursów, aby jak najlepiej przygotować się do mistrzostw świata w Falun. Jednak najlepszy ze Słoweńców nie planuje takich posunięć:

- Muszę przyznać, że nie rozmyślałem o tym, aby odpuszczać zawody. Latem trenowałem zbyt dużo, żeby zostawać w domu. Prawdą jest, że zawsze można zrobić coś lepiej; zawsze zostaje miejsce, żeby coś poprawić, ale do tej pory wszystko gra, a moje skoki są takie jak chcę.

Po zwycięstwie w Sapporo i awansie na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej wszyscy pytają Petra Prevca o walkę o Kryształową Kulę:

- Każdy, kto tylko ma możliwość, rzuca mi tym tematem. Oczywiście klasyfikacja jest gdzieś w myślach. Po prostu trzeba dobrze skakać. Nawet lepiej. Jeśli myślisz, że zrobiłeś wszystko co się da, nadal możesz coś poprawić. Na razie nie ma większych błędów, wszystko idzie zgodnie z planem. Zawsze jest łatwiej atakować niż bronić wyniku; w przyszłości będę atakował dobre skoki, a nie żółty plastron - zapowiedział Słoweniec.

Śladami starszych braci podąża najmłodszy z Prevców. Wczoraj Domen Prevc wywalczył srebrny medal na Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy, a dzisiaj wraz z drużyną - złoty. O ile Peter w Zakopanem w 2009 roku zdobył złoto w konkursie indywidualnym, to Cene przywiózł z rumuńskiego Rasnova aż trzy krążki (dwa złota - za konkurs indywidualny i drużynowy - oraz srebro zdobyte w konkursie mieszanym). Przed najmłodszym z braci wciąż szansa na dorównanie Cene, a i jemu nie brak ambicji:

- Ze swoich skoków nie jestem zadowolony, ale wynik jest satysfakcjonujący. Nie miałem właściwego czucia - takiego jak w treningach. W konkursie trema zabrała mi dużo energii, bo miałem wysokie oczekiwania. Rywalizacja w zawodach była zacięta, ale teraz w konkursie drużynowym będę skakać bardziej zrelaksowany - zapowiadał po zawodach indywidualnych Domen Prevc.

- Tak się fajnie ułożyło, że nigdy dwóch z nas nie pojechało na te zawody. Oczywiście również Domen kontynuuje tradycję - żartował z kolei Peter, który wysłał młodszemu bratu gratulacje SMS-em. Jak przyznał, Domen mu nawet nie odpowiedział.