Weekend w Sapporo był dla Romana Koudelki bardzo udany. W pierwszym konkursie Czech stanął na najniższym stopniu podium, w drugim nie dał szans rywalom i sięgnął po swoje czwarte zwycięstwo w karierze.
Z czterema triumfami w konkursach Pucharu Świata Koudelka pnie się w górę na liście czeskich skoczków, którzy odnosili zwycięstwa w tych najważniejszych zawodach - obecnie wyprzedają go jedynie Jakub Janda z sześcioma wygranymi i czeski rekordzista Pavel Ploc z dziesięcioma. Dogonienie tego pierwszego wydaje się realne do osiągnięcia nawet w tym sezonie:

- To byłoby miłe. Zwycięstwo w każdym konkursie jest czymś niesamowitym. To uczucie towarzyszące wygranej nigdy mi się nie znudzi. Cieszę się również, że ze zdrowiem jest w porządku. Jeśli do końca sezonu wywalczyłbym jeszcze dwa czy trzy zwycięstwa, byłoby super. Światowa czołówka jest bardzo wyrównana, stałe plasowanie się w pierwszej dziesiątce jest wielkim sukcesem - przyznał Czech.

Wyniki osiągnięte w Sapporo to dla Koudelki z pewnością dodatkowa motywacja - tym bardziej, że od przedświątecznych zawodów w Engelbergu nie udało mu się stanąć na podium:

- Przede wszystkim cieszę się, że skoki się ustabilizowały. Pokazałem, że mogę rywalizować z najlepszymi, czego brakowało mi w poprzednich konkursach. Pierwsza runda wyszła wybornie. Warunki nie były takie, jakich bym chciał, ale nie odstawałem od najlepszych. Było nas pięciu, którzy odskoczyli reszcie, a różnice między nami były minimalne. Drugi skok mi tak nie wyszedł, ale warunki sprzyjały. Zaskakujące było to, że ostatni zaczęli skakać, ale ostatecznie to ja zająłem pierwsze miejsce.

Po swoim drugim skoku na odległość 133 metrów Koudelka z dołu obserwował próby swoich rywali:

- Po skoku widziałem, że mam dość dużą przewagę nad Kraftem. To mnie zaskoczyło. Potem skoczył Fannemel, po cichu trochę liczyłem na to, że może zepsuć. Ale, że zepsują Prevc i Stoch - z tym się nie liczyłem. Potem wybuchła wielka radość. Miałem nadzieję, że jeśli mi się powiedzie, znowu będę na podium, ale że ponownie stanę na najwyższym stopniu? Tego się nie spodziewałem.

W ostatnim czasie wiele mówiło się o brakującym szczęściu - zdaniem Czecha jemu również go brakowało w poprzednich konkursach:

- Tak bym właśnie powiedział. W Polsce i na Turnieju Czterech Skoczni miałem raczej gorsze warunki niż średnie, trochę mnie to denerwowało. Ale powiedziałem sobie, że pewnego dnia to musi się odwrócić. Mam nadzieję, że na mistrzostwach świata los mi będzie sprzyjać.

Wyprawy do Japonii często kończą się przywożeniem różnych "pamiątek" z Kraju Kwitnącej Wiśni. Co zakupi zwycięzca drugiego konkursu?

- Już wróciłem z miasta. Kupiłem sobie rękawiczki golfowe i kurtkę do golfa. Sprawiłem sobie trochę radości. Ale teraz nie mam zamiaru iść już do miasta, bo bym po prostu się zgubił (śmiech). Japonia jest ładna, ale to mi wystarczy - żartował Koudelka.