Początek sezonu był dla Romana Koudelki wyśmienity. Jednak od zwycięstwa w Engelbergu aż do dzisiejszego konkursu w Sapporo musiał czekać na kolejne miejsce na podium.
Zdaniem Koudelki trzecie miejsce w pierwszym konkursie w Sapporo jest bardzo cenne - dlaczego?

- Po pierwsze: to była strasznie długa droga. Cieszę się, gdy wskakuję na podium. Z Richardem Schallertem powiedzieliśmy sobie, że te zawody traktujemy jako trening i skupiamy się na kolejnych konkursach w Willingen i Titisee-Neustadt. Nie będę zaprzeczał - nie oczekiwałem tutaj takiego wyniku. Zaskoczyło mnie to, jak się potoczyło. Może tego potrzebowałem. Zacząłem od niechcenia, a przyszło podium. Super! - powiedział Koudelka.

W pierwszej próbie czeski skoczek uzyskał 127,5 metra i zajmował piąte miejsce, ale w finałowym skoku poszybował na odległość 130,5 metra, dzięki czemu awansował o dwie lokaty:

- W pierwszym skoku spóźniłem odbicie i byłem zdenerwowany. W drugim byłem całkowicie skupiony. Udało mi się, ale miałem trochę problemów z telemarkiem, to nie było nic wielkiego - ocenił podopieczny Schallerta.

Koudelka przyznał, że planował atak na podium, ale nie był do końca przekonany, że się powiedzie:

- Z Richardem mówiliśmy, że chcemy to uczynić. Różnice nie były duże. Miałem nadzieję, że może uda mi się być na podium. I jestem, ale nie wierzyłem. Przed skokiem Hayboecka byłem trzeci i nie liczyłem, że to się uda. Na moje szczęście on miał pecha - wyjaśniał.