Turniej Czterech Skoczni nie był najbardziej udany dla norweskiej ekipy. Pozytywnie zaskoczył Anders Jacobsen, ale faworyci - Anders Fannemel i Anders Bardal - rozczarowali swoją dyspozycją.
Dla Andersa Bardala 63. Turniej Czterech Skoczni okazał się wielkim rozczarowaniem. 32-letni Norweg od początku sezonu nie może wrócić do swojej dawnej wysokiej dyspozycji, a w klasyfikacji generalnej zajął dopiero dwudzieste miejsce. Po wczorajszym konkursie ze łzami w oczach udzielał wywiadów norweskim mediom:

- Nie wiem, co się dzieje. W seriach próbnych i kwalifikacjach było dobrze, ale w konkursie zawiodłem się samym sobą. Jestem sfrustrowany - powiedział Bardal. - Ja naprawdę nie mogę znaleźć logicznego wytłumaczenia tego. Nie załamuję się, ale staram się rywalizować. Nie mogę się poddać.

Najbardziej utytułowany z podopiecznych Alexandra Stöckla doszedł do wniosku, że potrzebuje treningów w Trondheim i dlatego nie pojedzie do Bad Mitterndorfu.

- Nie mam planu. Najpierw pojadę do domu i tam wymyślę plan - przyznał Bardal.

Jak sam podkreślał we wcześniejszych wywiadach, w tym sezonie najważniejszą imprezą są mistrzostwa świata w Falun:

- Nie myślałem jeszcze o nich, ale jest jeszcze wystarczająco czasu, aby powrócić do formy. Jestem jednym z najlepszych we wszystkich rundach - z wyjątkiem konkursowych. Nie ma powodów do niepokoju, ale jestem zawiedziony, że nie skaczę tak w konkursach.

Niemiecko-austriacka impreza okazała się wielkim rozczarowaniem również dla Andersa Fannemela, który przed rozpoczęciem turnieju był liderem Pucharu Świata, a obecnie spadł na piątą pozycję; w klasyfikacji końcowej TCS zajął odległe jedenaste miejsce.

- Trudno jest pracować nad skokami podczas Turnieju Czterech Skoczni. Jesteś zawsze zbyt wyczerpany, żeby trenować. Przez cały czas są oficjalne skoki, ale wtedy trudno znaleźć rytm. Mam nadzieję, że teraz go odnajdziemy - przyznał Fannemel. - To smutne, że Anders [Bardal] tak mocno to odbiera. W naszym towarzystwie, w grupie zdawał się być dalej pozytywnie nastrojony. Jeśli ktoś ma powrócić, to właśnie Bardal. To są upadki, które sprawiają, że wzloty są jeszcze lepsze.

Problemy najbardziej utytułowanego w norweskiej drużynie zawodnika to również wyzwanie dla Alexandra Stöckla:

- Rozumiem, że Anders się rozsypał. Miał dwa lepsze dni, ale przesadził w konkursie. Oczywiście jest rozczarowany, ale potrzeba czasu i on musi dać sobie ten czas - powiedział szkoleniowiec Norwegów. - Muszę z nim odbyć dłuższą rozmowę zanim pojedzie do domu. Muszę więcej pracować z niektórymi zawodnikami. Mimo że wyniki są gorsze, musimy powstać i walczyć dalej. Anders nie poddaje się tak łatwo.

Pozytywnym zaskoczeniem ostatnich dni był za to fantastyczny powrót Andersa Jacobsena. Norweg zwyciężył w noworocznym konkursie, a w klasyfikacji turnieju zajął wysokie piąte miejsce.

- Jestem dumny z tego, co zrobiłem w noworocznym konkursie. Ale czternaste, pierwsze, dziewiąte i piąte miejsca pokazują, że skoki wciąż nie są stabilne - wyjaśniał Jacobsen. - Oczywiście wszyscy marzą o medalu mistrzostw. Ale ja biorę dzień po dniu, konkurs po konkursie. Mistrzostwa są w Falun, a to nieco wietrzne miejsce w szwedzkim lesie. Musisz więc mieć wszystko, musisz być najlepszy - odpowiedział pytany o dalsze cele.

- Była zbyt duża różnorodność w osiąganych wynikach, aby być na podium - niestety. Jestem rozczarowany, bo przyjechaliśmy tutaj po miejsce na podium. Ale najwidoczniej nie stać nas na to. Po zawodach w Innsbrucku było już po nas - przyznał Stöckl.

Już w piątek skoczkowie będą walczyli o kwalifikację do kolejnych konkursów Pucharu Świata. Tym razem zawodnicy będą rywalizowali po raz pierwszy w sezonie na mamuciej skoczni Kulm. W norweskiej drużynie zajdą jednak pewne zmiany. Jak poinformował dyrektor norweskiej reprezentacji, do kraju wrócą Anders Bardal i Philip Sjøen. W zawodach wystartują zatem Johann Andre Forfang, Anders Fannemel, Rune Velta, Anders Jacobsen, Daniel Andre Tande, Andreas Stjernen i Joachim Hauer.

Dla Forfanga będzie to debiut na mamuciej skoczni:

- Jestem na to gotowy. W ubiegłym roku nie byłem wystarczająco stary na loty, a potem nie było okazji - żartował dziewiętnastolatek, którego życiowym rekordem jest 145 metrów osiągnięte na Granåsen.