Czterech Polaków z punktami, jeden w czołowej dziesiątce i kolejny w drugiej - dla naszych reprezentantów konkurs w Innsbrucku był najbardziej udanym występem w tym sezonie...
- Czekaliśmy na to - przyznał zadowolony Łukasz Kruczek. - Od początku sezonu tak to miało wyglądać - żeby zawodnicy w obu seriach pokazywali się z dobrej strony. Zdarzały się i dobre, i słabsze próby. Szczególnie udana była pierwsza seria, podczas której mieliśmy odrobinę szczęścia, bo zawodnicy trafiali na dobre warunki, ale też zawodnicy dobrze skakali - podkreślił trener.

Czy wobec tego można dzisiejsze zawody określić jako przełomowy moment?

- Coś drgnęło już jakiś czas temu, ale nie było odzwierciedlenia w wynikach. Dzisiejsze rezultaty były takie, jakie chcielibyśmy oglądać w każdym konkursie. Mimo wszystko cały czas jest to krucha konstrukcja. Wprowadziliśmy drobne korekty i cały czas wprowadzamy. Nie można jednak mówić o stuprocentowej stabilizacji - zaznaczył szkoleniowiec.

Siódme miejsce i bardzo dobre skoki Kamila Stocha potwierdziły, że Polak powoli wraca do dobrej dyspozycji, a po kontuzji nie ma już śladu. Również z techniką mistrza olimpijskiego jest już dużo lepiej:

- Poprawiłem błędy, które pojawiły się w czasie treningów i kwalifikacji. Dzięki ulepszeniu pozycji dojazdowej niedzielne skoki były dużo lepsze - stwierdził Stoch. - Pierwszy skok był bardzo dobry. Nie będę mówił o warunkach, bo szczęście - gdy jest potrzebne - zwykle się pojawia.

- Cieszę się, że zrealizowałem swoje zadanie - skoczyć normalnie. Uważam, że oddałem dwa bardzo dobre skoki. Postawiłem sobie też cel wynikowy - uznałem, że pierwsza dziesiątka będzie super. Zrealizowałem to i jestem zadowolony - kontynuował.

Lider naszej kadry niezmiennie podkreśla, że dla niego to dopiero początek sezonu, a cały czas myśli o poprawianiu formy.

- To był dopiero mój szósty konkursowy skok w tym sezonie. Myślę, że pomalutku będę się rozkręcał. Bardzo małymi krokami idę we właściwym kierunku. Z każdym konkursem moja pewność siebie wzrasta. Cieszę się, że w zawodach potrafię oddać dużo lepsze skoki niż na treningach.

Stoch cieszył się również z rezultatów, jakie dziś wyskakali koledzy z drużyny:

- Dzisiaj konkurs był bardzo udany dla całej grupy. Mam nadzieję, że w kolejnych będzie podobnie. Liczę, że zawodnicy nabiorą pewności siebie i każdy będzie robił to, co powinien - powiedział.

Jednym z tych, którzy obok Kamila Stocha punktowali w Innsbrucku, był Piotr Żyła. Wiślanin opuścił dziś serię próbną - z dobrym efektem, bo po pierwszej serii był w ścisłej czołówce. Gorsza druga próba sprawiła, że spadł z ósmego miejsca na trzynaste:

- Znowu pół na pół. Może w końcu wyjdą mi dwa takie skoki, jakie bym chciał. Ten pierwszy był bardzo dobry - taki, na jaki mnie stać. Cieszę się z tego, w końcu przynajmniej jeden skok mi wyszedł... - stwierdził Żyła, już nie tak pozytywnie nastawiony do drugiej próby: - Gdy popełnia się te błędy, ciężko wskakiwać do dziesiątki. Znowu mam nauczkę. Myślę, że wkrótce będę stabilny również w zawodach.

"Pieter" jak zawsze optymistycznie patrzy na to, co przed nim:

- Jakiś progres jest. Czuję się bardziej pewnie niż kilka tygodni temu. Skoki zaczynają być bardziej automatyczne, bez myślenia. Małymi kroczkami do przodu i będzie OK.

Kolejne punkty do swojego pucharowego dorobku dopisali Dawid Kubacki (22 miejsce) i Aleksander Zniszczoł (28 lokata). Mimo że obaj przegrywali ze swoimi przeciwnikami, to do finału awansowali jako szczęśliwi przegrani.

- Skoki Olka i Dawida były dobre. Wejść do drugiej jako lucky loser w sytuacji, gdy liderzy odpuszczają kwalifikacje, było ciężko. Oni poradzili sobie z tym zadaniem - chwalił podopiecznych Łukasz Kruczek.

Przed naszymi skoczkami finał 63. Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen, jednak myśli zawodników i trenera wybiegają nieco dalej w przyszłość - w kierunku PŚ w lotach w Tauplitz/Bad Mitterndorf.

- Po wtorkowym konkursie ogłosimy, kto tam pojedzie. Decyzję podejmiemy nieco wcześniej. Z pewnymi zawodnikami chcemy potrenować na mniejszej skoczni. Dla nas oczkiem w głowie są konkursy w Wiśle i Zakopanem - poinformował Łukasz Kruczek.

Wielce prawdopodobne jest, że na Kulm zobaczymy Piotra Żyłę:

- Lubię loty i z chęcią się tam wybiorę, nawet sam. Dla mnie to takie lepsze skakanie, przyjemniejsze. Nie potrzebuję treningów na mniejszym obiekcie. Wiem, że stać mnie na dobre skoki - przyznał wiślanin.

W przypadku Kamila Stocha nie jest to już takie pewne:

- Nie będę ryzykował, aby spełniać swoją zachciankę. Trener ma najwięcej do powiedzenia - jeżeli zdecyduje, że lepiej będzie pojechać do Polski i potrenować przed konkursami w naszym kraju, zgodzę się na to - powiedział spokojnie Stoch.