Richard Freitag został pierwszym od dwunastu lat Niemcem, który wygrał zawody w ramach Turnieju Czterech Skoczni! 23-letni skoczek okazał się dziś bezkonkurencyjny na austriackiej Bergisel.
Niemcy czekali na zwycięstwo swojego zawodnika w konkursie TCS od 29 grudnia 2002 roku, kiedy w Oberstdorfie wygrał Sven Hannawald. Dziś została przełamana zła passa Niemców, a Freitag okazał się najlepszym zawodnikiem na Bergisel.

- To jest po prostu coś fantastycznego - powiedział przeszczęśliwy zwycięzca trzeciego konkursu 63. TCS. - Atmosfera na skoczni była niesamowita, dla mnie to ogromna przyjemność tutaj skakać... i wygrywać!

W pierwszej serii podopieczny Wernera Schustera skoczył na odległość 133,5 metra i dzielił pierwsze miejsce ze Stefanem Kraftem. Podczas drugiej próby Freitag lądował na 132 metrze, co pozwoliło mu cieszyć się ze zwycięstwa.

- Jestem zadowolony z obu skoków; zarówno technika, jak i odległość były bardzo dobre. Gdy zobaczyłem, że wygrałem, moja radość po prostu eksplodowała - przyznał Freitag, który liczy również na dobry występ w Bischofshofen. - Spróbuję dać z siebie wszystko, a porównywanie mnie do Svena Hannawalda to dla mnie niewyobrażalny zaszczyt.

Dzisiejszy występ Freitaga dał mu piąte miejsce w klasyfikacji generalnej 63. Turnieju Czterech Skoczni, a podium po konkursie w Bischofshofen wciąż jest możliwe. Także Werner Schuster może nieco odetchnąć po słabych występach jego zawodników w niemieckiej części turnieju.

- Richi ma za sobą bardzo dobry konkurs. Był odprężony, dlatego poszło mu tak dobrze, nie widziałem u niego cienia zdenerwowania. To dla niego naprawdę fantastyczny dzień - chwalił swojego podopiecznego Schuster. - Teraz naszym celem jest jak najlepsze miejsce w klasyfikacji końcowej TCS i o to zawalczymy we wtorek.

W czołowej dziesiątce dzisiejszego konkursu znalazł się także Severin Freund, zajmując ósme miejse i awansując do pierwszej dziesiątki klasyfikacji generalnej TCS. Punkty zdobyli także Marinus Kraus, Stephan Leyhe i Michael Neumayer, który podczas pierwszej serii zaczepił nartami o belkę startową.

- Coś takiego przytrafiło mi się po raz pierwszy, ale chwyciłem za wiązania i zobaczyłem, że wszystko w porządku. Po wyjściu z progu uspokoiłem się już całkiem - powiedział 35-letni Niemiec po swoim skoku na 123 metr.