Po triumfie w Garmisch-Partenkirchen Anders Jacobsen dość niespodziewanie włączył się do walki o zwycięstwo w 63. Turnieju Czterech Skoczni. W kwalifikacjach na Bergisel Norweg zajął czternaste miejsce.
W treningach i kwalifikacjach w Innsbrucku bezkonkurencyjni byli reprezentanci gospodarzy, co nie było zaskoczeniem dla zwycięzcy noworocznego konkursu:

- Myślę, że to będzą szalenie wyrównane zawody. Austriacy są tutaj bardzo silni, zresztą zwykle zdają się tacy być w treningach i kwalifikacjach w Innsbrucku. Ale kiedy trybuny się zapełniają, niektórzy z nich zaczynają się gotować - stwierdził Jacobsen. - Wtedy to staje się łatwiejsze dla nas. Kamery, które skupiały się na mnie, będą na górze i zobaczymy, co wtedy się stanie.

Sobotnie skoki na Bergisel były dla Jacobsena całkiem udane - w pierwszym treningu Norweg uzyskał 113,5 metra (23. miejsce), w drugim - 128 metrów (ósme miejsce), a w kwalifikacjach - 120,5 metra (czternasta lokata):

- Kiedy coś idzie nie całkiem tak, jak powinno, wkrada się uczucie niepewności. Ale skoki takie są. Byłem w czołówce w ostatnich dwóch skokach, ale to może nie być wystarczające. I nie można spodziewać się, że wszystko będzie działać jak w zegarku. Jest wiele rzeczy, które można poprawić - powiedział po kwalifikacjach skoczek z Hønefoss.

Zdaniem wielu zawodników Bergisel jest specyficzną skocznią. Również Jacobsen przyznał, że zmagał się z pewnymi problemami na rozbiegu:

- Muszę znaleźć właściwą pozycję. Tutaj najazd jest zupełnie inny niż w Garmisch, ale to wymaga jedynie niewielkich korekt, więc odnajdę właściwą pozycję - wyjaśniał 29-letni zawodnik. - Prawdopodobnie nie jestem faworytem w tych zawodach, a absolutnym outsiderem - przyznał.