Nie tak wyobrażali sobie gospodarze pierwszy konkurs 63. Turnieju Czterech Skoczni. Podopieczni Wernera Schustera nadal nie potrafią odnaleźć się w tej prestiżowej imprezie... Przy dwunastotysięcznej publiczności niemieccy skoczkowie rozczarowali swoim występem...
- To był dla nas katastrofalny konkurs. To spełnienie najgorszego snu. Nie przypuszczałem, że nasi najlepsi zawodnicy będą skakać tak słabo. Widać, że skoki narciarskie zawsze budują nową, inną historię... - powiedział po konkursie Schuster.

Najlepszym niemieckim zawodnikiem był lider tej drużyny, Severin Freund, lecz trzynaste miejsce było zdecydowanie poniżej oczekiwań. Po skokach na odległość 126 i 124,5 metra 26-letni Bawarczyk traci do Stefana Krafta 37 punktów...

- Co tu dużo mówić... Skoki były fatalne. Szkoda – posumował sfrustrowany Freund. – Nie wiatr był tu winowajcą, a ja sam, spóźniłem odbicie. Jestem sam sobie winien.

Powodów do radości nie ma także Richard Freitag, który ostatnio prezentował bardzo dobrą formę.

- Rozczarowanie jest ogromne. Nie wiem, dlaczego nigdy nie mogę trafić z formą na ten turniej. Dziś moje skoki nie wystarczyły – przyznał Freitag. – Zabrakło odległości, ale nie wiem gdzie jest przyczyna mojej porażki i to mnie denerwuje. Drugi skok był lepszy, ale ostatecznie nie był on nawet wystarczający. W kwalifikacjach dobrze sobie radziłem, na treningach też - a dzisiaj nie miałem pewności siebie...

Niemcy już trzynaście lat czekają zwycięstwo swojego zawodnika w Turnieju Czterech Skoczni – od czasu historycznego wyczynu Svena Hannawalda żadnemu z niemieckich zawodników nie udało się wygrać tej imprezy.

- To nie był dla nas wymarzony konkurs. Severin i Richard nie odnaleźli się w swoich skokach; widziałem, że jest im trudno – przyznał były skoczek Martin Schmitt, który obecnie jest ekspertem stacji Eurosport. – Austriacy są młodzi i silni, skakali tutaj naprawdę dobrze, zwłaszcza Kraft poradził sobie fenomenalnie. Jestem ciekaw, co wydarzy się dalej. Nie chcę mówić za wcześnie, ale to właśnie Kraft, Hayboeck i Prevc są głównymi faworytami, ponieważ skaczą bardzo pewnie, będzie ciężko ich pokonać. Możemy zredukować grupę faworytów do trzech zawodników, chociaż doliczmy do tego jeszcze Kamila Stocha, który wraca po kontuzji i skakał świetnie. Jeżeli w kolejnych konkursach będą lepsze warunki, to myślę, że pierwsza trójka dzisiejszych zawodów będzie walczyć o zwycięstwo w 63. TCS - powiedział Schmitt po poniedziałkowej rywalizacji.

Osiemnasta lokata przypadła Marinusowi Krausowi; Stephan Leyhe, debiutant w Turnieju Czterech Skoczni, był dziewiętnasty; Daniel Wenig - 22., a Michael Neumayer - 25. Do drugiej serii nie awansował Markus Eisenbichler, który uzyskał jedynie 107 metrów.

- To nie był mój dzień – skomentował krótko swój występ 23-letni skoczek. – Teraz czas o tym zapomnieć i przygotować się na nowe wyzwania w Garmisch.