O dużym pechu podczas inauguracyjnych zawodów 63. Turnieju Czterech Skoczni może mówić Simon Ammann. Szwajcar po bardzo dobrym skoku upadł i zaprzepaścił swoje szanse na triumf w tej edycji turnieju...
Wydawało się, że skok Ammanna to próba, która da mu miejsce w czołówce. 133 metry było jedną z lepszych odległości pierwszej serii konkursu w Oberstdorfie. Niestety Szwajcar upadł podczas lądowania i zajął ostatecznie 34. miejsce.

- Sam skok był w porządku, dobrze się czułem podczas lotu. Na początku wszystko przebiegało zgodnie z planem, jednak podczas lądowania straciłem równowagę i upadłem twarzą w śnieg... - opisywał swój upadek Ammann.

Przepisy Pucharu Świata w skokach dopuszczają możliwość, że zawodnik, który zaliczył upadek, może pojawić się w drugiej serii konkursowej, jeżeli uzyskał przynajmniej 95% najlepszej odległości. Co dziwne, tak się nie stało.

- To, że nie pojawiłem się w drugiej rundzie, już nie grało żadnej roli. Nie da się przeoczyć, że brakowało mi zbyt wielu punktów, by awansować na wysoką pozycję. Nie wiedziałem w ogóle, czy reguła 95% może być tu zastosowana. Dla nas, zawodników, to skomplikowane – przyznał Ammann.

W bogatej kolekcji trofeów czterokrotnemu mistrzowi olimpijskiemu brakuje tylko triumfu w Turnieju Czterech Skoczni...