Czwarte miejsce Kamila Stocha w dzisiejszym konkursie było miłą niespodzianką dla wszystkich - również dla samego Kamila. Polak tryskał energią zwłaszcza po bardzo udanym drugim skoku...
Na początku jednak nic nie wskazywało, że ten dzień może zakończyć się dla Stocha aż tak dobrze. W serii próbnej Polak uzyskał zaledwie 103,5 metra - to był dopiero trzydziesty wynik rundy...

- To był błąd. Denerwowałem się przed tymi zawodami. To mój pierwszy konkurs w tym sezonie, w dodatku o dużej randze - tłumaczył dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi.

W pierwszej serii Stochowi przyszło walczyć o awans do finału z późniejszym zwycięzcą, Stefanem Kraftem. Solidny skok na odległość 129 metrów dał Polakowi dwunaste miejsce, jednak bardziej istotny od zajmowanej lokaty był fakt, iż po lądowaniu Kamil złapał się za kostkę...

- Trochę mnie zabolało po lądowaniu - wynikało to z tego, że na zeskoku było bardzo miękko. Przez to miałem za głębokie lądowanie i poczułem lekki ból. Po drugim skoku również pojawił się minimalny ból, ale to normalne - w końcu to świeża rana. To było chwilowe, już wszystko dobrze - uspokajał.

Zawodnik z Zębu już wcześniej zapowiadał, że będzie się rozkręcać, a ze skoku na skok jego pewność siebie będzie rosnąć. I rzeczywiście - w finale w dobrym stylupoleciał na odległość 131 metrów. To był najlepszy rezultat drugiej serii, dający awans na wysokie czwarte miejsce:

- Skok był bardzo dobry, potrzebowałem takiego. Wcześniejsze były na 80%, nie mogłem pójść na całość - miałem obawy co do nogi. Ten skok był taki, jaki miał być. Wyciągnąłem z niego tyle, ile mogłem - więcej już się dzisiaj nie dało - przyznał Polak, który zapowiada, że wkrótce będzie w stanie skakać jeszcze lepiej.