Weekend w Niżnym Tagile nie zaczął się najlepiej dla Matjaža Pungertara. Jego narty, zamiast w Rosji, znalazły się w Turcji. Nie przeszkodziło mu to w osiągnięciu najlepszych w karierze wyników...
Zamieszanie z nartami Pungertara rozpoczęło się na lotnisku w Wiedniu, gdzie zamieniał się nartami ze swoim reprezentacyjnym kolegą Anže Laniškiem. Później okazało się, że jego narty zamiast do Rosji poleciały do... Turcji. I tym samym na czas treningów i kwalifikacji musiał pożyczać narty od innego z kolegów. Z pomocą przyszedł mu Jurij Tepeš:

- Bardzo dziękuję Jurijowi za pożyczone narty. Mamy taką samą długość nart, ale jego zachowują się w powietrzu nieco inaczej. Dlatego na treningach i w kwalifikacjach miałem problemy, ale udało mi się zakwalifikować do konkursu - mówił siódmy w pierwszych zawodach w Niżnym Tagile Matjaž Pungertar.

W pomoc 24-latkowi zaangażowali się też pozostali koledzy, a dużą rolę odegrał Anže Lanišek, na którego nazwisko były nadane narty Pungertara:

- W czwartek powiedzieli nam, że narty przyjadą w sobotę rano. Anže musiał ich szukać, bo to na niego był nadany bagaż... Jestem mu wdzięczny, że to zrobił.

Na szczęście wszystkie te wysiłki w pełni się opłaciły. Najpierw siódme miejsce, a następnie szóste - to najlepsze wyniki w karierze 24-letniego Słoweńca.

- Z wyników nie mógłbym być bardziej zadowolony. W ten weekend przydarzyło mi się coś pięknego. Nie sądziłem, że w niedzielę uda mi się powtórzyć sobotni wynik. Faktem jest, że w powietrzu miałem stabilne warunki, nie czułem żadnych podmuchów, a dodatkowo udał mi się dobry skok i poniosło mnie daleko - mówił "Pungi". - To dla mnie wielka zachęta, bo udowodniłem, że jestem w stanie dostać się do najlepszej dziesiątki. Teraz będzie mi łatwiej. Latem kilkakrotnie mi się udawało, ale zimą nie. Teraz wiem, że mogę rywalizować z najlepszymi.

W Niżnym Tagile nieobecny był Goran Janus, a zastępujący go Nejc Frank był zadowolony z wyników niedzielnego konkursu:

- Seria próbna przed konkursem była jeszcze w porządku - powiedzmy, że warunki były do przyjęcia, były w jakimś stopniu stabilne dla wszystkich. Robert Kranjec osiągnął najlepszy rezultat, a Peter Prevc drugi. Potem wiatr przybierał na sile i stale zmieniał kierunek z sekundy na sekundę, dlatego wyglądało to jak wyglądało. Żeby osiągnąć dobry wynik, musiałeś oddać dobry skok, a do tego potrzeba było dużo szczęścia do wiatru. Jedni skoczkowie skorzystali na tym, inni - nie. Mam tutaj na myśli przede wszystkim Kranjca - cały weekend skakał dobrze, a w pierwszej serii miał pecha do warunków. Matjaž ponownie poprawił swój najlepszy wynik w Pucharze Świata, Peter był dziewiąty - to dobre wyniki. Możemy być zadowoleni - ocenił występ swoich podopiecznych Nejc Frank.