Sobotnie zawody indywidualne w norweskim Lillehammer nie były zbyt udane dla reprezentantów Niemiec. Do drugiej serii awansowali tylko Severin Freund i Marinus Kraus...
- Nie jestem zadowolony, ponieważ wczoraj byłem drugi w kwalifikacjach, a dzisiaj po prostu oddałem złe skoki. Popełniłem błędy. Jury zrobiło wszystko, co mogło, by doprowadzić ten konkurs do końca, ale jednocześnie trzeba wziąć pod uwagę fakt, że nie było optymalnych warunków - przyznał po zawodach Marinus Kraus, który zajął w Lillehammer czternaste miejsce.

Lider niemieckiej drużyny Severin Freund zajął dziś szóstą lokatę. Po pierwszej serii mistrz świata w lotach narciarskich zajmował dopiero osiemnaste miejsce, lecz w drugiej rundzie zdołał znacznie awansować.

- Było bardzo ciężko, nie było optymalnych warunków. Mój dzisiejszy wynik nie jest spektakularny, ale mimo to uważam, że szóste miejsce jest w porządku - skomentował zawody Freund. - Dobry wynik nie zależał dziś od nas samych. Na przykład Marinus skoczył ponad 130 metrów, a przez wiatr w plecy był po swoim skoku dopiero pod koniec pierwszej dziesiątki. Zawodnicy, którzy skakali niewiele ponad 120 metrów byli o wiele wyżej od niego... komiczny konkurs.

Pozostali niemieccy zawodnicy zajęli miejsca poza trzydziestką, a biorąc pod uwagę wcześniejsze starty Niemców w tym sezonie, jest to wynik bardzo rozczarowujący.

- Nie pomyślałbym, że Severin odda tak daleki skoki. Miał bardzo silny wiatr. Widzę u niego bardzo dobrą dyspozycję i jestem pewien, że w najbliższych zawodach może wskoczyć na podium - skomentował Werner Schuster, trener reprezentacji. - Podsumowując ten konkurs: popełniliśmy za dużo błędów. W pierwszej serii warunki były trudne, ale moi zawodnicy nie skoczyli wystarczająco dobrze.

Rozczarowujący jest także występ Markusa Eisenbichlera. Niemcy mieli wielkie nadzieje na jego dobre rezultaty, lecz dziś zajął dopiero czterdzieste miejsce.

- To, że nie oddałem tutaj dobrych skoków i że nie znalazłem się w drugiej serii, nie jest winą warunków. Do mojej porażki przyczyniły się po prostu mój zły skok i silny wiatr. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej - powiedział Eisenbichler.

Niestety warunki w dzisiejszych zawodach bardzo uprzykrzały życie zawodnikom i jury - pierwsza seria trwała 90 minut, obserwowaliśmy ciągłe zmiany belki oraz zmiany siły wiatru.

- Komisja sędziowska nie zrobiła dzisiaj nic źle, po prostu reagowali na zmiany w warunkach - powiedział dyrektor skoków narciarskich w Niemczech, Horst Hüttel.