Drugi weekend Pucharu Świata i drugi weekend słabych rezultatów polskich skoczków. Zaniepokojeni są polscy kibice, zaniepokojony jest też trener Łukasz Kruczek...
- Oceniam to bardzo negatywnie, nie można tego ocenić inaczej. To, co widzieliśmy ostatnio, jeszcze się pogłębiło - przyznał Łukasz Kruczek. - Teraz trzeba spokojnie usiąść i szybko podjąć decyzje - dodał.

Kruczek twierdzi, że jego podopieczni potrafią oddawać dobre skoki. Robią to jednak głównie podczas treningów, natomiast podczas konkursów nie wytrzymują psychicznie.

- Musimy przenieść skoki treningowe do konkursów. Potrzebujemy kilku treningów z dużą liczbą dobrych skoków - to da większą pewność siebie, a zawodnicy będą mogli spokojnie startować w zawodach. Znamy możliwości zawodników i wiemy, że wrócą. Chodzi o to, żeby wrócili szybko - mówi szkoleniowiec.

Honoru biało-czerwonych broni Piotr Żyła, który - jako jedyny spośród naszych reprezentantów - regularnie awansuje do czołowej trzydziestki konkursów.

- Piotrek skacze, punktuje - jego poziom jest lepszy od pozostałych zawodników - ocenia Kruczek. - W przypadku pozostałych w Klingenthal widzieliśmy zbyt dużą kontrolę tego, co chcą zrobić - w Kuusamo to jeszcze się pogłębiło. Oni wiedzą, w którym kierunku iść, ale było za mało skoków, żeby to ruszyć. Teraz czekamy na spokojny trening; mamy nadzieję, że w środę zawodnicy będą mogli stanąć na skoczni w Zakopanem.

Jakie są więc plany "naprawy" naszych skoczków? Odpowiedź jest prosta: trening i budowanie pewności siebie:

- Luz, swoboda skakania - to daje pewność siebie, tym wygrywa się konkursy. Gdy zawodnik jest przekonany do tego, co robi, nakręca się pozytywnie - tłumaczy trener.

A jak długo potrwa ten proces? Tego Kruczek nie ujawnia, ale sugeruje, że może to zająć dłużej niż kilka dni:

- Rozważamy okrojenie składu na kolejne zawody - aby pojechali tam ci zawodnicy, którzy będą zdobywać punkty - deklaruje, nie wykluczając też całkowitej absencji polskich zawodników w Lillehammer.

Tymczasem wielki nieobecny dwóch pierwszych weekendów Pucharu Świata, Kamil Stoch, powoli powraca do treningów po kontuzji - dziś będzie mógł już lekko ćwiczyć na sali gimnastycznej. To nie oznacza jednak, że w najbliższy piątek stanie na olimpijskim obiekcie w Norwegii:

- Ze stawem skokowym Kamila jeszcze nie jest wszystko w porządku, cały czas jest w trakcie gojenia. Jest znacznie lepiej niż było. Być może w środę będzie mógł wejść na skocznię. Nie mogę jednak dać zielonego światła na start w Lillehammer - powiedział lekarz kadry, Aleksander Winiarski.

- Decydujemy z dnia na dzień, nie będzie pochopnych decyzji czy przyspieszania powrotu na skocznię. Choć to kusi, bo jest potrzebny i sztabowi, i innym zawodnikom, aby wszystko powróciło na dobre tory - dodał Łukasz Kruczek.