Zaledwie dwa punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata - to bilans zawodów w Klingenthal dla Macieja Kota. Czy - zdaniem skoczka - w Kuusamo będzie lepiej?
Niedzielny konkurs indywidualny w Klingenthal zakończył się dla Macieja Kota zajęciem 29. miejsca. Skoki na odległość 127,5 oraz 122 metrów z pewnością nie były tym, o czym marzył zakopiańczyk...

- Moje oczekiwania na pewno były większe, ale cel minimum - punkty - zrealizowałem - stwierdził Kot. - To pozwoli mi ustawić się z lepszym numerem startowym w kolejnych zawodach i nie stracić kontaktu z czołówką. Dużo brakuje, ale punkty są pewną osłodą tego weekendu. Skoki były dobre. Gdyby były złe i zająłbym takie miejsce, to łatwiej by było mi to przyjąć do wiadomości - kontynuował.

Kot, podobnie jak wcześniej Piotr Żyła, przypomina wydarzenia z przyszłości - słabe wyniki na początku sezonu i spektakularne sukcesy w późniejszej części zimy:

- Nie poszło to po naszej myśli, ale nie ma co się załamywać i wprowadzać rewolucji. Przeszłość pokazała, że bywały momenty trudne, z których wychodziliśmy silniejsi. Później było zupełnie inaczej. Taką porażkę można wykorzystać w pozytywny sposób - nie odbierać jej jako problem, tylko jako szansę. Trzeba wyciągnąć wnioski, nie tracić entuzjazmu i z dobrym nastawieniem jechać na kolejne zawody.

Czy nasi skoczkowie wiedzą już, jakie elementy nie funkcjonowały prawidłowo w Niemczech?

- Brakowało luzu, swobody, radości skakania - było za dużo chęci dobrego skakania za wszelką cenę - tłumaczył Kot. - Wiem, że oczekiwania wobec nas są wysokie - my również wiele od siebie wymagamy. Nie możemy wykonywać gwałtownych ruchów. Potrzeba spokoju, cierpliwości - nie tylko nam, ale i kibicom. Na spokojnie przeanalizowaliśmy zawody w Klingenthal i wyciągnęliśmy wnioski. Myślę, że w Kuusamo tych błędów nie popełnimy i zrobimy krok w dobrą stronę.

Czego w takim razie możemy się spodziewać po Maćku i jego kolegach podczas zawodów w Finlandii?

- Kuusamo to Kuusamo. Wiemy, że warunki są tam dosyć ekstremalne. Nie wszyscy lubią tę skocznię. Jest specyficzna, trudna. Damy z siebie wszystko, ale nie nastawiałbym się na 100%, że to już jest ten moment na poprawę. Może to być miła niespodzianka, ale nie możemy nic obiecać. Na wyniki musimy poczekać do piątku i soboty - zakończył.