Podróż do Finlandii okazała się pechowa dla norweskiej ekipy. Podczas gdy zawodnicy są już w Kuusamo, sprzęt Andersa Jacobsena i Andersa Fannemela utknął w Norwegii...
- To bardzo zła sytuacja. Ale mam nadzieję, że znajdziemy jakieś rozwiązanie - powiedział Alexander Stöckl.

Szkoleniowiec wraz z całym zespołem jest przejęty zaistniałą sytuacją. Okazało się bowiem, że bagaż najlepszego z Norwegów w Klingenthal - Andersa Fannemela - i Andersa Jacobsena nie był w luku bagażowym już na odcinku Oslo-Gardermoen - Helsinki.

Zaginiony bagaż jest tym większą bolączką, że już jutro odbędą się kwalifikacje, a przez zaginiony bagaż Jacobsen może stracić możliwość startu w nich i - tym samym - szansę na start w piątkowym konkursie indywidualnym.

- W tym bagażu jest kombinezon, buty i cały sprzęt, którego potrzebuje. Jeśli nie będzie miał go na czas, oznaczać to będzie, że w najgorszym wypadku nie wystąpi jutro - poinformował szkoleniowiec Norwegów.

W przypadku Fannemela sytuacja jest o tyle lepsza, że dzięki czwartej lokacie wywalczonej w Klingenthal ma zapewniony występ w konkursie. Niemniej brak skoków treningowych również może negatywnie odbić się na czuciu skoczni.

- Najdziwniejsze jest to, że ich bagaże były jednymi z pierwszych, jakie nadaliśmy. Wygląda na to, że ktoś zapomniał je zapakować do samolotu - dodał Stöckl.

Austriak wciąż ma nadzieję, że sprzęt dotrze na czas. Alternatywnym rozwiązaniem jest pożyczenie sprzętu:

- Ale i tak pożyczony sprzęt nie będzie dokładnie taki sam. Dlatego lepiej byłoby mieć własny.

Norweska telewizja NRK kontaktowała się w tej sprawie z lotniskiem w Oslo - według uzyskanych przez dziennikarzy informacji za załadowanie bagażu odpowiadają linie lotnicze obsługujące lot, czyli Finnair. Z kolei fiński przewoźnik wskazuje firmę Aviator, obsługującą lot z Oslo, jako odpowiedzialną za całą sytuację. Ta ostatnia nie odpowiada na pytania norweskich dziennikarzy.