Pod nieobecność Kamila Stocha to Piotr Żyła był najmocniejszym punktem polskiej ekipy podczas inauguracyjnych zawodów Pucharu Świata. Czy wiślanin może być zadowolony ze swoich występów w Klingenthal?
Zaczęło się dobrze - drugie miejsce w kwalifikacjach, następnego dnia prowadzenie po pierwszej grupie w konkursie drużynowym. Później było już słabiej - brak awansu zespołu do drugiej serii i czternasta lokata w konkursie indywidualnym. Jak Piotr Żyła ocenia swoje występy w Klingenthal?

- Te skoki nie były do końca takie, jakich bym chciał, ale jak na początek - nie jest źle - przyznał wiślanin. - To nie był dla nas weekend marzeń. Po konkursie drużynowym w indywidualnym to znowu nie było to, czego byśmy od siebie oczekiwali - ocenił.

Zdaniem Żyły duży wpływ na postawę skoczków w Klingenthal miał stres związany z rozpoczęciem startów:

- Przy tych pierwszych zawodach było za dużo napięcia. Te skoki nie były jakieś tragiczne. Zabrakło trochę luzu, żeby szło płynniej, swobodniej - tłumaczył przyczyny niepowodzenia ekipy.

Mimo wszystko sympatyczny skoczek stara się dostrzegać pozytywy:

- Gdy sezony zaczynały się gorzej, to lepiej się kończyły - oby tak było i tym razem! Oczywiście nie planujemy tego, to samo tak wychodzi - śmiał się Żyła. - To już za nami, teraz trzeba się skupić na przygotowaniu do kolejnych startów - tam trzeba robić swoje i dawać z siebie wszystko. Następne zawody już za tydzień, znowu będziemy walczyć! - zakończył.