Początek sezonu nie jest udany dla Gregora Schlierenzauera. Mimo to 52-krotny triumfator konkursów Pucharu Świata jest dobrej myśli przed kolejnymi startami...
W zawodach indywidualnych w Klingenthal Schlierenzauer zajął piętnaste miejsce. Do zwycięzcy, Romana Koudelki, stracił aż 39,3 punktu.

- Nie można panikować. Oczywiście, jeszcze trochę mi brakuje do optymalnej dyspozycji, ale nie ma powodu do niepokoju. Latem pracowaliśmy bardzo solidnie. Potwierdzeniem naszej ciężkiej pracy jest drugie miejsce Stefana Krafta - ocenił 24-letni Tyrolczyk. - Roman Koudelka zasłużył na wygraną. Był w ten weekend najlepszy - dodał.

W konkursie drużynowym reprezentacja Austrii zajęła dopiero ósme miejsce. Trzech podopiecznych trenera Heinza Kuttina awansowało do drugiej serii zawodów indywidualnych. Obok Schliereznauera i Krafta o punkty rywalizował także Michael Hayboeck.

- Do perfekcji nie brakuje mi dużo. Jestem spokojny o dalszą część sezonu. Ten weekend nie należał do mnie. Brawa dla Stefana i Michaela za dobre wyniki - pochwalił kolegów Schlierenzauer.

Do najlepszej trzydziestki nie awansowało kilku doświadczonych zawodników, m.in. Jurij Tepes, Andreas Kofler, Jakub Janda czy Andreas Wank. Trema zjadła też wschodzące gwiazdy rosyjskich skoków: Michaiła Makskimoczkina i Władisława Bojarincewa. Miłą niespodzianką jest powrót Finów, Czechów oraz Szwajcarów do czołówki.

- Skocznia w Klingenthal jest bardzo specyficzna. Jeden mały błąd techniczny decyduje o twoim skoku. Tutaj bardzo ważną rolę odgrywa wiatr. Organizatorzy wykonali świetną pracę, kibice byli wspaniali - zakończył Schlierenzauer.