Czwarte miejsce zajęte przez Finów w dzisiejszym konkursie okazało się nie lada niespodzianką - nie tylko dla fanów skoków narciarskich, ale i dla samych zawodników...
Debiutujący w roli trenera reprezentacji Jani Klinga nie mógł sobie wymarzyć lepszego początku.

- To były bardzo dobre zawody. Okazało się, że nasi zawodnicy są już dobrze przygotowani do zimy, więc zajęta dzisiaj pozycja jest jedynie odzwierciedleniem ciężkiej pracy. Chociaż nie będę ukrywał, że tak wysoka lokata była zaskoczeniem. Poza tym lepszego debiutu jako trenera kadry narodowej nie mogłem sobie wymarzyć - skomentował rozentuzjazmowany Jani. - Chłopcy wykonali kawał dobrej roboty. Odnaleźli to, czego brakowało w zeszłych sezonach.

Nie ulega jednak wątpliwości, że to Lauri Asikaninen jest obecnie numerem jeden w fińskiej kadrze. Jego dwa skoki - na odległość 141 oraz 141,5 metra - były jednymi z dłuższych w konkursie.

- Bardzo dobrze mi się dzisiaj skakało. Znalazłem odpowiednią pozycję, jestem dobrze przygotowany do nowego sezonu - nie tylko fizycznie, ale też mentalnie. Dzisiejsze miejsce bardzo mnie cieszy, bo doda nam skrzydeł i moc na następne konkursy - skomentował swoje dzisiejsze ociągnięcie Asikainen. - W końcu mogę powiedzieć, że osiągnąłem poziom, na jakim zawsze chciałem skakać. Poziom, na jakim walczy się z najlepszymi skoczkami świata.

Jeśli Fin utrzyma swoją formę i wytrzyma presję psychiczną, może być czarnym koniem jutrzejszych zawodów indywidualnych.

- Czuję się gotowy, także do indywidualnej walki jutro i w następnych tygodniach - dodał Lauri. - Jednak cały zespół jest teraz w formie, zrelaksowany. Jeśli będziemy skakać tak jak latem i nie będziemy się stresować, to będzie to naprawdę dobry sezon.

- Lauri wyrasta nam na silnego lidera drużyny. Jego skoki są stabilne, bardzo dopracowane pod względem technicznym. Ma świetną pozycję dojazdową. Widzę w nim duży potencjał - pochwalił podopiecznego Klinga.

Po raz ostatni Finowie zajęli tak wysokie miejsce niemal cztery lata temu, w lutym 2011 roku. Na podium uplasowali się jeszcze dawniej, bo w styczniu 2010 roku. Jednak patrząc na dzisiejszy wynik można mieć nadzieję, że fińskie skoki wychodzą z kryzysu.