Pierwsze zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata, złoty medal olimpijski w drużynie, dziesiąte miejsce na Turnieju Czterech Skoczni - to osiągnięcia Andreasa Wellingera z poprzedniego sezonu. Teraz czas na nowe wyzwania...
Przed Andreasem Wellingerem rok pełen wyzwań - dziewiętnastolatek już za trzy tygodnie rozpocznie starty w swoim trzecim cyklu Pucharu Świata w karierze; na dodatek czeka go egzamin dojrzałości.

Podczas XXII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi drużyna Wernera Schustera zdobyła złoty medal. Do tego sukcesu przyczynił się także Wellinger, który obok Severina Freunda, Marinusa Krausa i Andreasa Wanka reprezentował swój kraj.

- Moje życie właściwie nie zmieniło się po tych igrzyskach. Dla każdego sportowca głównym celem jest występ na igrzyskach olimpijskich, dodatkowo przyjemnie jest przywozić do domu medale - przyznał Wellinger. - Po to trenujemy. To było dla mnie niesamowite uczucie. Dało mi to wiele motywacji do pracy na następny sezon i na kolejne wyzwania.

Złoty medal olimpijski wprowadza ogromne zmiany w życiu każdego sportowca - zawodnicy stają się bardziej popularni, uwaga dziennikarzy jest zwrócona na nich. W Niemczech popularność skoczków po osiągnięciu sukcesów staje się niekiedy przytłaczająca, o czym przekonali się zarówno Martin Schmitt, jak i Sven Hannawald. Jak jest w przypadku Wellingera?

- Ciężko mi rozkoszować się popularnością, ponieważ chodzę jeszcze do szkoły i jednocześnie codziennie odbywam treningi. Z wielu zaproszeń na różne wydarzenia przyjąłem może połowę - zdradził Andreas. - Teraz potrzebuję odskoczni, ale też spokoju. Z drugiej strony niektóre takie wydarzenia są częścią bycia sportowcem i próbuję znaleźć w nich radość.

Zwycięzca konkursu PŚ w Wiśle jest określany przez niemieckie media jako największa nadzieja skoków narciarskich. Już za trzy tygodnie młody zawodnik wystartuje w swoim trzecim sezonie Pucharu Świata i chociaż ma teraz sporo pracy (zarówno jeżeli chodzi o obowiązki sportowe, jak i szkolne), to nie zaniedbuje żadnej z tych spraw.

- W następnym sezonie muszę pogodzić szkołę - przecież zdaję maturę - i skoki. Poprzeczka jest więc ustawiona bardzo wysoko - powiedział reprezentant Niemiec. - Ale skoki i szkoła są dla mnie w takim samym stopniu ważne. To wymaga wiele siły i jest dla mnie bardzo wyczerpujące, ale mimo wszystko spróbuję się skoncentrować. Po zimie zostanie jeszcze trochę czasu do początku maja (niemiecka matura, podobnie jak polska, przypada na początek maja - red.). Spróbuję powalczyć o dobre wyniki i będę szczęśliwy, gdy będę miał zdaną maturę!

Wielu czołowych zawodników zaczynało swoją karierę w młodym wieku. Biorąc pod uwagę fakt, że zawody Pucharu Świata odbywają się niemal w każdy weekend, wielu ludzi zastanawia się, jak młodzi skoczkowie godzą te dwie sprawy.

- Moja organizacja czasu i roku szkolnego zależy od tego, gdzie jedziemy na zawody. W przerwach między zawodami chodzę do szkoły na jeden lub dwa dni. Resztę nadrabiam poprzez e-learning - zdradził mistrz olimpijski. - Na zawody jeżdżę nie tylko z nartami, ale też z książkami. W tym sezonie muszę zastanawiać się, jak duże mam zaległości, ile muszę nadrobić. Muszę być elastyczny i dość spontanicznie podejmować decyzje o ewentualnym opuszczeniu zawodów.

W ubiegłym roku pierwsze skrzypce w niemieckiej drużynie grał Severin Freund, który został nie tylko mistrzem olimpijskim w drużynie, ale także mistrzem świata w lotach. Jak przyznaje Wellinger, starszy kolega z drużyny to dla niego w pewnym sensie wzór do naśladowania.

- Od dłuższego czasu przyglądam mu się, ponieważ jest bardzo konsekwentny w tym, co robi, i znalazł idealny balans pomiędzy życiem prywatnym a treningami. Severin ma jasno określony cel i to jest bardzo ważne - chwalił kolegę Wellinger. - Czy on może czegoś się nauczyć ode mnie? To jego trzeba spytać. Każdy z nas ma swoje dobre i złe strony, każdy może czegoś się nauczyć od drugiego człowieka - bez względu na to, czy się jest od kogoś starszym o te siedem lat. My z Severinem darzymy się wielką sympatią i myślę, że przed nami jeszcze wiele drużynowych zwycięstw.

Po udanym sezonie olimpijskim przyszedł czas na nowe wyzwania. Jakie cele postawił sobie na tę zimę Andreas Wellinger?

- Najważniejsze jest dla mnie zdrowie. Chcę robić to, co robię, i nie przestawać czerpać ze skoków radości, ponieważ nasze życie zimą opiera się głównie na tym. Z zawodami wiąże się dużo stresu i nie wyobrażam sobie, bym mógł tego nie lubić. A przede wszystkim: gdy kochamy to, co robimy, sukcesy przychodzą łatwiej. Wszyscy, którzy pojawiają się na belce startowej, chcą wygrać. Mam nadzieję, że będę należał do czołówki - to moje największe marzenie - zakończył optymistycznie Niemiec.